Czarnokrwisty | Mieszkańcy | 27 | Hundur | Beta | Właściciel sieci antykwariatów/licytator
Charakter i aparycja Wygląd Sang jest całkiem postawnym mężczyzną, za co dziękuje losowi, bo chyba by się krył ze wstydu przed swoim klanem, gdyby był wielkości ratlerka. A mierzy sobie całe 191cm więc niektórzy z pewnością mogą uważać go za olbrzyma. Jeśli chodzi o wagę, waha się ona zwykle w okolicy 75 kilogramów. Zaznaczyć trzeba jednak, że znaczna część z wagi Sangsoo to mięśnie. Mężczyzna jest naprawdę dobrze zbudowany, utrzymuje swoje ciało w jak najlepszej kondycji, by móc długo i godnie reprezentować swój klan. Nie wybaczyłby sobie, gdyby się zaniedbał, bo jego zdaniem każdy w Hundur powinien dążyć do samodoskonalenia się. Ale przechodząc od ogółu do szczegółu... Spojrzysz na takiego i raczej go zapamiętasz na dłużej niż kilka sekund. Oprócz ponadprzeciętnego wzrostu, wyróżnia się długimi, białymi włosami, pośród których znaleźć można parę wilczych uszu. Są pokryte długim i miękkim futrem, a Sang nigdy ich nie ukrywa. Jest dumny z tego kim jest, dlatego inne jego zwierzęce atrybuty również są bardzo łatwe do odnalezienia. Mowa tu oczywiście o dość typowym dla wilkowatych puszystym ogonie w kolorze bieli, sięgającym aż do ziemi. Uwagę warto również zwrócić na jego dłonie, przyozdobione znacznie twardszymi i ostrzejszymi niż ludzkie, paznokciami. To samo tyczy się jego kłów - uważaj, bo ugryzienie zaboli! Na świat spogląda - zazwyczaj - parą czerwonych jak krew oczu. Spojrzenie ma wyraziste, przeszywające. Jego skóra jest dość jasna, ale też nie chorobliwie blada. Nie jest też idealna. Znaczą ją zarówno blizny jak i innego rodzaju elementy. Pierwszym, o którym trzeba wspomnieć, będzie z całą pewnością tatuaż identyfikujący, znajdujący się na lewym nadgarstku. Mimo wszystko jest on dla Sanga powodem do wstydu, dlatego zasłania go na każdy możliwy sposób - rękawiczkami, rękawem, bransoletami. Innym tatuażem, tym razem wykonanym z własnej woli, jest znajdujący się na jego plecach wilk - zwierzę mu "patronujące". Jest przedstawiony na całych plecach i od momentu zrobienia, był dumą Sanga. I na tym można by zakończyć opowiadanie o "zdobieniach" które powstały niejako przez celowe działanie. Pozostałe ślady na skórze białowłosego to blizny, których nabawił się w trakcie swojego, wcale nie tak spokojnego życia. Kilka z nich widocznych jest na brzuchu oraz klatce piersiowej wilkowatego. To wszystko ślady po treningach walki bronią białą. Kilka kolejnych podłużnych śladów znaczy obie ręce Sanga, tuż powyżej łokcia. Te blizny zrobił sobie sam, gdy z bólu promieniującego od oka, wbijał sobie pazury w ciało, co wcale nie polepszało wtedy jego sytuacji. Ostatnim ze śladów o których warto wspomnieć to szrama na wewnętrznej i zewnętrznej stronie prawej dłoni białowłosego. Powstała, gdy przebito mu tę rękę na wylot. Bał się, że straci w niej władzę, tak się jednak na szczęście nie stało.
Charakter Sang jest bardzo dumnym mężczyzną. Osobiście nie odpowiada mu życie w panującym systemie. Każdego członka Inkwizycji, który kiedyś z premedytacją skrzywdził czarnokrwistego, najchętniej pozbawiłby głowy. Kod kreskowy na ręce jest dla niego niczym obroża - ograniczająca wolność i swobodę. Nie podoba mu się władza ludźmi nad jego pobratymcami. Krew mu wręcz wrze w żyłach, kiedy Hundur są zmuszeni wysyłać swoje czterolatki na założenie lokalizatora. Sang od zawsze czuł się więc jak wilk w klatce - i to zdecydowanie za małej klatce. Priorytetem jest dla niego rodzina i klan. Białowłosy zrobiłby wszystko, żeby członek jego wspólnoty mógł wrócić bezpiecznie do domu. Jednocześnie wymaga tego samego od wszystkich Hundur. W przeszłości zdradzono go dotkliwie, dlatego ewentualne przejawy buntu lub nieposłuszeństwo surowo karze. Ogólnie to do jego obowiązków należy tropienie wyrzutków z klanu, zdrajców i miażdżenie wrogów wspólnoty. Podchodzi do tego zadania niezwykle poważnie. Jeśli na kogoś został wydany wyrok śmierci, nie będzie przebaczenia. Nie jest jednak tyranem - potrafi spojrzeć na sytuację innej osoby przychylniejszym okiem i okazać współczucie, a nawet pomóc. Nigdy jednak nie był fanem dawania potrzebującym pomocy doraźnej, jeśli nie była to sprawa życia i śmierci. Przykładowo - zamiast dać komuś pieniądze, woli szepnąć mu słowo, gdzie potrzebują kogoś do pracy. Nie należy jednak nadużywać jego dobroci. Nie bez przyczyny beta jest jednym z tych, których w klanie obawiać się należy najbardziej. Potrafi być bezwzględny, a do celu - dąży po trupach. Jego wściekłość nigdy nie jest jednak bliska rozszalałej furii. Bardziej przypomina ciekły lód, który powoli dopada ofiarę i zamyka ją w potrzasku, zostawiając zdaną na łaskę oprawcy. Wcale nie jest pierwszą osobą, która pcha się do bitki. Co oczywiście nie znaczy, że nie może komuś porządnie przyłożyć. Są jednak oczywiście jednostki, które znają zupełnie inną stronę Sanga. Wszyscy ci, którzy są mu bliscy, mogą liczyć na jego pomoc, dobre słowo, troskę i opiekę. Uwielbia spędzać czas ze swoim rodzeństwem, przyjaciółmi. Jeśli uzna kogoś za godnego zaufania, nie liczy się nawet, czy ta osoba jest czarnokrwistym czy człowiekiem. Ma kilku dobrych przyjaciół wśród ludzi, choć nie obnosi się zbytnio z tymi kontaktami. W wolnym czasie Sang doskonali swoje ciało oraz umysł. Poświęca się wyciszającym zajęciom - te pomagają mu panować nad swoimi nerwami. Gra na pianinie, doskonali szermierkę, przekazuje swoją wiedzę młodszym z klanu. Jest bowiem zdania, że jako beta jest w Hundur nie tylko zastępcą przywódcy ale także nauczycielem.
|
Historia i ciekawostki Historia Sang chyba zawsze miał z górki. Wszystko dlatego, że rodzina, w której się urodził, należała - jak na możliwości życia w gettcie - do raczej zamożnych. Ha! Nie tylko zamożnych ale także wpływowych. W końcu już w zamknięciu tworzyły się podziały rasowe a wśród psowatych ojciec Sanga był jednym z liderów. Tak naprawdę więc ani jemu, ani żadnemu z jego rodzeństwa nigdy niczego nie brakowało. W innych okolicznościach całkiem możliwe, że rodzina miałaby problemy z wiązaniem końca z końcem, bo byli naprawdę liczną gromadką. Tymczasem jednak w wychowaniu całej tej bandy brało udział sporo osób. W końcu klan Hundur powoli się formował, a dzieciaki są przyszłością, nie? Z czasem we wspólnocie zaczęły się formować konkretne funkcje każdego z członków. Ojciec naszej gromadki został drugim najważniejszym psowatym. Władzę tę później miał przekazać swojemu najstarszemu synowi. A Sang wcale nie był najstarszym z rodzeństwa - tak naprawdę więc rola bety nie była mu pisana od urodzenia. Miejsce to, po ojcu, miał przejąć najstarszy brat w całej tej wilczej bandzie. Sang był drugi w kolejności. Był więc w pewnym sensie traktowany jako kandydat zapasowy. I choć każde z rodzeństwa otrzymywało od rodziców taką samą dawkę miłości, to właśnie na tej dwójce skupiła się szczególna uwaga głowy rodu. Sang i jego brat uczyli się zatem razem walki na miecze. Nie mieli tylko jednego nauczyciela, pobierali nauki między innymi u ojca, ale także u innych czarnokrwistych, który znali się na sztuce fechtunku. Nie był to może najpiękniejszy styl, ale bardzo dynamiczny i oryginalny - dostosowany do psich cech Hundur. Trenowali nie tylko swoje ciało, ale również umysły - choć w gettach edukacja była ograniczona, uczono ich o polityce, matematyce, sztuce, biologii (do tej Sangsoo zapałał szczególną miłością). Jak widać więc był całkiem zajętym dzieckiem. Nie przeszkadzało mu to jednak. Pewnie gdyby był sam, gdyby to tylko jego tak katowano, czułby się niezwykle samotny, narzekałby że życie jest nie fair a rodzice mają za wysokie wymagania co do jego osoby. Jednakże fakt, że dzielił taki los z bratem sprawił, że Sang był po prostu szczęśliwy. Był niezwykle do niego przywiązany, cieszył się każdą wspólną chwilą, radował z każdego miłego słowa i wspierał ze wszystkich sił. Nastawiał się psychicznie do roli "tego drugiego". Choć w stadzie byłby nadal postrzegany jako zwykły Hundur, wiedział, że dla brata byłby prawą ręką i najbardziej zaufaną osobą. Ta sielanka nie mogła jednak oczywiście trwać zbyt długo, tym bardziej, że koniec końców, to Sang a nie jego brat został betą. Nadszedł bowiem moment, w którym chłopcy dorośli na tyle, że ojciec zaczął wprowadzać ich w tajniki nieco mroczniejszej strony świata bycia najbliższym i najbardziej zaufanym człowiekiem alfy. Zaczęli się uczyć sztuki tropienia i zabijania zdrajców klanu. Na początku nie brali tego aż tak na poważnie, ich ćwiczenia nie miały wcale wiele wspólnego z rozlewem krwi. Z czasem wszystko zaczęło być jednak coraz bardziej brutalne. Ojciec karał ich też zdecydowanie bardziej surowo za porażki. Zbliżał się okres, kiedy chłopcy, jeden po drugim, mieli zostać uznani jako dorośli. Do tego czasu musieli już poznać wszystkie sekrety bycia betą i zacząć się zachowywać jak spadkobiercy nazwiska von der Graav. W tym właśnie okresie wszystko zaczęło się psuć. Zlikwidowano getta. Szeroki świat stał przed czarnokrwistymi otworem. Pojawiły się nowe możliwości. Sang trzymał się jednak tradycji i ideom jakimi kierował się ojciec. Wpajane mu od dziecka słowa o honorze, rodzinie i wspólnocie wyryły się głęboko w sercu i umyśle białowłosego. Jednakże jego brat wcale nie okazał się tak wierny klanowemu kredo. Pomimo starań Sanga, pomimo wspólnego chodzenia na lekcje ojca i pomimo dzielenia tego samego losu, ich relacja zaczęła się znacznie pogarszać z czasem. Najstarszy z rodzeństwa zaczął powoli acz metodycznie odpychać od siebie młodszego brata. Przepaść jaka się między nimi wytworzyła, z każdym dniem pogłębiała się coraz bardziej. Białowłosy próbował jeszcze jakoś naprawić ich więź, jednak były to bezcelowe próby. Brat nigdy nie miał dla niego czasu, zadania od ojca wolał wykonywać sam, często tłumacząc się słowami, że to przecież on ma zostać betą, natomiast Sang będzie jedynie jego pomocnikiem. Odpychał go tak przez dłuższy czas, aż Sang postanowił obrać inną ścieżkę. Najważniejsze persony w Hundur mogły, ale nie musiały mieć swoich przybocznych. Urażony i z poczuciem krzywdy, białowłosy postanowił poprosić alfę o zezwolenie, by móc zostać jednym z jego podwładnych, zamiast służyć w przyszłości swojemu bratu. Coraz częściej dochodziło bowiem między nimi do sprzeczek, a Sang wiedział, że nie sprzeciwianie się swojemu bratu byłoby znacznie trudniejsze. Chciał uniknąć ewentualnych kłótni i wszczynania burd w rodzinie, dlatego postanowił oddać się w ręce alfy. Jego plan nie wypalił jednak. Właściwie to nie zdążył nawet zakomunikować głowie klanu, że chciałby być jego przybocznym. Wszystko dlatego, że pewnej nocy, gdy księżyc w pełni świecił jasno na niebie, Sang odbywał jedną ze swoich niespokojnych, bezcelowych wędrówek. Na obrzeżach miasta, a właściwie już nieco poza jego granicami, w pobliskim lesie, gdzie się szwędał, do jego bardzo wrażliwego nosa doleciała znajoma znajoma woń, pomieszczana z zapachem krwi. Zaalarmowany natychmiast udał się w tamtym kierunku. Kiedy dotarł na miejsca - niewielką polankę, przez której środek płynęła niewielka rzeczka - jego oczom ukazał się chyba najgorszy widok, jaki może ujrzeć dziecko. Jego starszy brat wyciągał właśnie swoje ostrze z piersi ich ojca. Krew trysnęła z ciała, a później beta klanu Hundur zwaliła się z ciężkim jękiem w trawę, wypuszczając z ręki swój miecz. Sang stał jak sparaliżowany. Spoglądał na sylwetkę brata, który z kolei wpatrywał się w zwłoki ojca. Nie zauważył jeszcze obecności białowłosego, szybko się to jednak zmieniło. Po prawej stronie Sangsoo rozległ się jakiś szmer. Gdy odwrócił tam wzrok, dostrzegł czarnokrwistą, ukrywającą się w krzakach. Rozpoznał ją, kojarzył nawet jej imię. Była jedną z wygnanych, którą alfa skazał na śmierć za zdradę klanu. Zabicie jej zostało zlecone braciom już miesiąc wcześniej, jednakże była to jedna z tych misji, na które brat Sanga udał się sam. Kobieta podbiegła do samotnej postaci na środku polany i ze szlochem uwiesiła się na jego ramieniu, a mężczyzna objął ją, przytulając do siebie. W tym momencie w Sangsoo zawrzała krew. Jego własny brat zdradził cały klan, dopuścił się nieprawdopodobnej zbrodni, zabił ich ojca... dla jakiejś wygnanej. Dla głupiej kurwy, która nie potrafiła podążać za zasadami Hundur i którą skazano na śmierć. Nie trzeba więc chyba tłumaczyć, że białowłosy z miejsca znienawidził tego, którego kiedyś kochał ponad życia i planował bronić za wszelką cenę. Rzucił się na brata z obnażonym ostrzem i wyszczerzonymi kłami. Starcie to nie zakończyło się jednak natychmiastowym wbiciem ostrego kawałka żelastwa w trzewia zdrajcy, a szkoda. Rozgorzała pomiędzy nimi zażarta walka. Brały w niej udział nie tylko miecze ich obu, ale także kły i pazury. To nie był czysty pojedynek. Krew lała się gęsto i często, a jako że ich poziom był niemalże równy, w końcowym rozrachunku nie było zwycięzcy. Sang skończył z licznymi acz płytkimi ranami ciętymi na przedramionach, przebitą na wylot prawą dłonią oraz poważnie uszkodzonym prawym okiem. Po tym, jak zostało potraktowane ostrymi pazurami przez jego przeciwnika, zalane było krwią i białowłosy bał się, że je straci. Jego brat nie wyglądał jednak wcale lepiej. Poza drobnymi cięciami, miał dużą i poważną ranę na boku, posoka lała mu się też zz ust z powodu złamanej szczęki a do tego utykał. Sang był też pewien, że oboje mają złamane przynajmniej po jednym żebrze. Wtedy do akcji ponownie wkroczyła wygnana czarnokrwista. Kiedy obaj byli już prawie niezdolni do walki i nie mogli się ruszać, wtargnęła między nich. Nie miała wiele siły, jednakże udało jej się odciągnąć swojego wybranka od białowłosego. Oboje uciekli a Sang nie miał siły ich ścigać. Po tym, jak zwalił się na kolana obok ciała ojca i zaczął łkać, wezwał przez telefon pomoc a w chwilę później stracił przytomność z bólu. Następną rzeczą, którą pamiętał, był pobyt w szpitalnym łóżku. Prawe oko miał zabandażowane, podobnie wszystkie inne rany odniesione w walce z bratem. Dochodził do siebie długo, najgorzej leczyła się oczywiście gałka oczna. Przez ból z niej promieniujący Sang nieświadomie narobił sobie nowych blizn na rękach. W niedługim czasie odwiedził go przywódca ich klanu. Tamtego dnia Sang został mianowany następcą swojego ojca, czyli betą. Nie wiedział, czy powinien się cieszyć czy raczej rozpaczać. Bardziej nawet niż ból oka i ran, doskwierało mu rozdarte serce. Tęsknił za ojcem i nienawidził brata. Tamtego dnia obiecał, że dopadnie go i zabije. W końcu obowiązkiem bety jest tropienie i karanie zdrajców.
Ciekawostki - Z powodu długiego okresu, kiedy nie mógł używać swojej dominującej, prawej ręki, niejako nauczył się korzystać z drugiej. Można więc powiedzieć, że w pewnym sensie jest oburęczny, choć lewa ręka jest zdecydowanie słabsza. - Nie lubi spać sam - Ma żonę, jednak nie można powiedzieć, żeby ją kochał. Małżeństwo było niemalże czysto polityczne - Ma dosyć liczną rodzinę, w większości jest to rodzeństwo oraz kuzynostwo - Bezimienna dziewczynka, która "zapoczątkowała" ich rasę jest dla niego niemalże osobą świętą. Nazywa ją "Wonder Child" i zawsze mówi z szacunkiem jako o pierwszej z ich gatunku. - Jest jedna osoba, którą przysiągł zabić przed zejściem z tego świata - jego starszy brat. - Dzień zaczyna zawsze od filiżanki herbaty - Ma kompana - czarnego wilka, którego obdarował imieniem Twilight. Znalazł go, małego, wygłodzonego szczeniaka, podczas jednej ze swoich niespokojnych nocnych wędrówek. Uratował go z zamiarem wypuszczenia na wolność, gdy będzie już w pełni sił. Wilk jednak postanowił z nim zostać. - Jest biseksualny - Zawsze nosi przy sobie miecz, który był prezentem od jego ojca. - Nie lubi zapachu cytrusów - Przed zaśnięciem też wypija kubek herbaty - Kiedy jest mokry, pachnie jak zmokły pies (no shit) - Jest czarnokrwistym o "czystej, wilczej krwi" - Zawsze chciał mieć małą, uroczą córeczkę
|