Każdy czasami ma dość śmieciowego jedzenia typu fast food i jeżeli posiada odpowiednie fundusze - chce pozwolić sobie na odrobinę przyjemności tego, co najlepsze. Niestety, nie ma co ukrywać, że akurat z tej restauracji korzystają praktycznie sami bogacze. Warto wspomnieć, że jeżeli ktoś chce skosztować najwspanialszych dań w tej renomowanej placówce, musi zarezerwować miejsce, czasami nawet z miesięcznym, jak nie dłuższym, wyprzedzeniem. W środku panuje najwyższa kultura i każdy Kopciuszek czy Kocmołuch może poczuć się tutaj jak księżniczka albo królewicz.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Pon Cze 27, 2016 8:55 pm
W momencie w którym Bel przekroczył próg tego renomowanego przybytku, od razu poczuł luksus bijący z środka. Zerkną na karteczkę, na której wypisał sobie wszystkie miejsca w których potencjalnie mógłby się zatrudnić na posadzie kelnera lub barmana. Już kilka pozycji było skreślonych, a to nie szukali pracownika albo nie podobało im się, że jest Czarnokrwistym czy też mieli w stosunku do niego jakieś inne wątpliwości. Poprawił koszulę, strzepną kurz z kamizeli i przejechał ręką po włosach. Miał taki zwyczaj, że najpierw szedł do miejsca potencjalnego zatrudnienia jako klient, by zobaczyć dane miejsce, sprawdzić jak powinien zachowywać się jak już będzie tu pracował i czy w ogóle konkretny lokal mu się spodoba. Nie jest może zbyt wybredny lecz nie chciałby pracować w zbyt snobistycznym miejscu i mimo to uznał, że warto to miejsce sprawdzić. Usiadł przy wolnym, dwuosobowym stoliku i dokładnie w tym momencie podszedł do niego kelner z zapytaniem czy mu coś podać. Czyli nie będzie tu raczej tolerowane spóźnianie się…- pomyślał z lekkim rozbawieniem i spojrzał na na kelnera z ledwo zauważalnym uśmiechem. - Na razie poproszę tylko wodę, czekam na kogoś. – Powiedział w kierunku pracownika restauracji. Oczywiście było to kłamstwo, może nie jakieś specjalnie oryginalne ale zawsze coś. W końcu nie chciał wydawać tam majątku, tylko się rozejrzeć. Chwilę później, Bel już popijał wodę, rozglądając się po restauracji. Musiał przyznać, że panuje tam całkiem przyjazna atmosfera, czego nie do końca się spodziewał.
Aster
DYREKTORKA
Liczba postów : 144
Imię i nazwisko : Aster Elizabeth Dahlia Blackgarden
Wiek : Równo trzydziestka.
Wzrost i waga : Mniej niż 170cm na 57kg
Temat: Re: Restauracja Pon Cze 27, 2016 9:19 pm
Bądźmy szczerzy - Aster była zajętym człowiekiem. Akurat miała lukę w swoim planie dnia więc zamierzała coś zjeść. Przejeżdżała akurat koło jednej z jej ulubionych restaurację więc stwierdziła, że zajdzie i zje coś. Jej żołądek był wyraźnie zadowolony na ten pomysł. Zwłaszcza, że nie jadła nic od rana. Zaczął burczeć więc Aster poprosiła szofera, aby się zatrzymał. Idzie coś zjeść. Co jak co, ale jeść trzeba. Nawet jeśli praca jest ważna. Weszła niczym królowa do swojego zamku, a obsługa tylko miło ją przywitała. - Dzisiaj bez towarzystwa? - spytał się mężczyzna zabierając od niej płaszcz. Aster tylko się uśmiechnęła i poszła dalej. Nie miała ochoty odpowiadać na pytanie, a uśmiech był idealną odpowiedzią na głupie pytanie. Wchodząc do środka zauważyła, że nie było za dużo osób, a wśród nich była znana już przez nią twarz. Pamiętała tego mężczyznę. Jakby nie patrzeć nie raz pracował w barach, klubach czy restauracjach, do których przychodziła. Kąciki jej ust poszły lekko do góry. Widać ktoś ją zabawi przy jedzeniu. O ile nie zamierza jej odmówić. Podeszła więc do mężczyzny ku zaskoczeniu obsługi, która widoczni nie była zadowolona faktem, że mężczyzna nic nie zamówił. Cóż, to już nie był jej problem, chociaż ze swojej dobroci serca zamierzała zmienić ten stan rzeczy. O ile się zgodzi. - Jak ci dzień minął? Można się przysiąść? - spytała stając przy wolnym krześle. - Nie lubię jeść sama. Chętnie postawię ci obiad. Mówiła dość normalnie, lecz obsługa stojąca jakiś kawałek od nich nie mogła usłyszeć co do siebie mówią, jeśli Aster nie odniesie głosu. Była ciekawa czy wykorzysta sytuację czy nie. Poza tym nie kłamała. Jedzenie samemu jest nudne.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Pon Cze 27, 2016 10:11 pm
Patrząc na kelnerów, którzy byli wyraźnie zdegustowani tym że poprosił tylko o wodę, uznał że musi coś zamówić, albo znowu go wyrzucą. To był ten moment, w którym w pełni zrozumiał czemu nie przepadał za tego rodzaju miejscami. Szkoda tylko wysokiej pensji, którą tu dostają pewnie nawet kelnerzy. W życiu nie wiele rzeczy jest w stanie go zdziwić, a jeszcze mniej sytuacji jest w stanie sprawić że coś wyprowadziło go z równowagi. Jednak pojawienie się eleganckiej kobiety przy jego stole trochę go zdezorientowało. Chwilę popatrzył na nią bez słowa. Znał ją. Widywał ją praktycznie w wszystkich miejscach w których pracował, bez względu czy to był bar, klub czy restauracja. Kilka razy przeprowadził z nią krótsze i dłuższe rozmowy i trochę ją poznał oraz w pewien sposób ją rozumiał. Widział, że ukrywa swoją prawdziwą osobowość, tak samo jak on, za pomocą świetnej gry aktorskiej, co skrzętnie ukrywał chociaż i tak ona pewnie zauważyła to samo u niego. Mimo tego wszystkiego jej nie lubił. Wyczuwał za tą maską rozwydrzone dziecko, które najchętniej wszystko by zawłaszczyło, przynajmniej w jego odczuciu. Uznał jednak, że jak się do niego dosiądzie, to zmyje ten niezadowolony wyraz twarzy pracowników restauracji. Z lekkim uśmiechem wstał i odsunął jej krzesło, by mogła usiąść. -Ależ proszę bardzo, usiądź. Twoje towarzystwo będzie dla mnie zaszczytem. Dzień minął mi zwyczajnie, bez żadnych przeszkód, a tobie ? - Powiedział do niej, na tyle cicho, by obsługa nie usłyszała. Boże, jeżeli będę musiał być tak uprzejmy przez cały jej obiad, to wolę żeby mnie wyprosili z restauracji - pomyślał, po czym rzucił kelnerom wywyższające się spojrzenie, przez co pewnie jeszcze bardziej ich zdenerwował. Ale to było nieważne, jego kłamstwo stało prawdą i to się teraz liczyło, przecież trzeba umieć korzystać z sytuacji. W momencie, w którym usiadła, przysunął jej krzesło i usiadł po drugiej stronie stołu. Czuł, że to będzie długie posiedzenie
Aster
DYREKTORKA
Liczba postów : 144
Imię i nazwisko : Aster Elizabeth Dahlia Blackgarden
Wiek : Równo trzydziestka.
Wzrost i waga : Mniej niż 170cm na 57kg
Temat: Re: Restauracja Pon Cze 27, 2016 11:39 pm
Miło, że jej nie odmówił. Prawda jest taka, że gdyby jej odmówił jej duma czułaby się urażona. Może dlatego mówiła tak cicho? Żeby w razie czego nie było przypału. Chociaż, kto by odmówił darmowego posiłku w drogiej restauracji. Jako, że Takumi Kurokawa pomógł jej usiąść, nie musiała sobie odsuwać krzesła. Miło z jego strony, a ona w tym czasie przypomniała sobie jego imię. Widziała go tyle razy, że musiała go sprawdzić. Tak w razie czego. W końcu nigdy nie wiesz kto i gdzie cie zaskoczy. Poza tym nie raz ze sobą rozmawiali. To sprawi miłe wrażenie, że pamięta jego imię. Przynajmniej jeśli nie zamierzasz się w to zagłębiać. Bo można wtedy stwierdzić, że masz do czynienia ze stalkerem i należy się szybko ewakuować. Prawda jest jednak taka, że odkładając to wszystko na bok zainteresował ją. Gdy tylko go zobaczyła czuła, że coś jej się nie zgadza. Jakby zmuszał się. Gdy z nim porozmawiała miała już pewność, że udaje miłego i dobrego. Nie wiedziała jednak co skrywa się w środku, ale skoro to ukrywa to nic dobrego. Jakby nie patrzeć ona ma podobnie. - Miło mi to słyszeć. Mój jak zwykle jeszcze się nie skończył. Złapałam lukę w grafiku i postanowiłam zajrzeć. Akurat przejeżdżałam obok.- odpowiedziała na jego pytanie i gestem ręki przywołała kelnera z menu. Podstawił im on je prawie pod nos, co szczerze nie spodobało się Aster, ale wzięła je i uśmiechem podziękowała. Nie chciała, żeby sterczał nad nią gdy wybiera co zje. Spojrzała na swojego partnera posiłku siedzącego naprzeciw. Nie było tego po nim widać, ale czuła, że wie o czym teraz myśli. Dajmy mu trochę rozluźnienia... - przeszło jej przez myśl. Cały czas przeglądając menu odezwała się. - Możesz się rozluźnić, oboje wiemy, że nie musimy się cały czas sztucznie uśmiechać, prawda? Zamknęła menu i spojrzała na Takumiego. Jej intuicja jej nigdy nie zawiodła i zawsze prowadziła ku właściwej drodze. Teraz miała przeczucie, że ten oto mężczyzna nie darzy jej pozytywnym uczuciem i raczej chętniej by z tą uciekł niż dalej sztucznie się uśmiechał. Dzięki temu był interesujący. Dzięki temu Aster chciała, żeby został. Jej maska pozwalała jej na zdjęcie dobrego i uśmiechniętego wyrazu twarzy na rzecz powagi czy innego mniej więcej odpowiedniego wyrazu twarzy. Ciekawiło ją czy on także może to zrobić. Testowała na ile pozwala mu jego przebranie. Ruchem ręki pokazała, że chcę żeby kelner podszedł i odezwała się do mężczyzny. - Już wiem co zamawiam, a ty? - Nie miała za dużo czasu, raptem godzina, może dwie jak urwie czas ze spotkania. Poza tym od początku wiedziała czego chcę. Jeśli jakimś cudem im się skończyło miała zapasowy plan.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Sob Lip 02, 2016 9:59 pm
Musiał przyznać, że kobieta siedząca na przeciw niego, zainteresowała go. Bel postrzega większość ludzi jak statystów w filmach, którzy służą tylko po to by zapchać pustą przestrzeń. Nie żeby uważał się za głównego bohatera z zbyt dużym ego, tylko po prostu uważał, że większość spotykanych przez niego ludzi jest nudna. Oczywiście czasami, przykładowo jak w tym momencie, ma okazję porozmawiać z kimś intrygującym i mimo lekkiej niechęci uznał, że warto wdać się z tą osobą w konwersację. Po raz kolejny spojrzał na osobę siedzącą przed nim. Zwykła osoba uznała by ją za elegancką, inteligentną i czarującą, jednak jeżeli się przyjrzeć zaczynasz widzieć że te nienaganne maniery, to tylko maska. To właśnie czyniło ją postacią godną jednej z głównych roli w tej farsie zwanej życiem. Nie zaskoczyło go gdy powiedziała o sztucznym uśmiechu. Skoro i tak przejrzeli się na wzajem, to raczej nie muszą udawać. Jego lekki, wystudiowany uśmiech znikną z twarzy. Jego nieszczery uśmiech, to była rzecz którą, według niego, najłatwiej było zdemaskować. W jego uśmiechu, mimo prawie że perfekcyjnego wyuczenia, brakowało pewnej mięsistości, solidności i cielesnej realności, którą charakteryzował się naturalny uśmiech. Może właśnie to oto w tym chodziło ? Nic nie jest perfekcyjne i tylko rzeczy niedoskonałe wydają nam się prawdziwe. Nikt nie jest idealny, więc i coś takiego, nie mogło by być realnego. -Może i masz rację. W tym momencie raczej nie musimy udawać. - Odpowiedział jej i wziął kartę od kelnera. Przeleciał ją szybko wzrokiem, głównie patrząc na ceny. Nie byłbym w stanie tu czegoś zamówić, nawet pracując miesiąc. Co to za ceny - pomyślał. Wybrał jakieś z tańszych dań, które go zainteresowało, zamkną menu i położył ja na stół. -Już wybrałem, zamów pierwsza. - Powiedział w jej kierunku. Poprawił rękawiczkę na lewej dłoni, która przypadkiem się trochę zsunęła, odsłaniając fragment tatuażu na grzbiecie dłoni. Zaczął myśleć nad jakimś tematem rozmowy. Przez głowę, jak strzały, zaczęły przelatywać jakieś pomysły. Jego uwagę przyciągnęła jakaś gazeta, którą czytał kilka dni wcześniej. Był w niej artykuł o miejscowej szkole i było tam umieszczone zdjęcie dyrektorki tej placówki. Była to dokładnie ona. W tedy przypomniał sobie też jej imię. Było napisane tuż pod fotografią. Aster Blackgarden. - Słyszałem, że jesteś dyrektorką jednej z szkół w której uczą się, między innymi Czarnokrwiści. Przyznam że zainteresowała mnie ostatnio ta sytuacja i relacje między dwoma oddzielnymi grupami, którymi są ludzie i wspomniani przez mnie wcześniej Czarnokrwiści. Co o tym powiesz, jako osoba sprawująca nad nimi pieczę ? - Zapytał z nieudawanym zainteresowaniem. Mimo iż nie chciało mu się zagłębiać w sprawy innych , to akurat sytuacja między tymi dwoma grupami go interesowała i często sprawdzał na ten temat wiadomości.
Aster
DYREKTORKA
Liczba postów : 144
Imię i nazwisko : Aster Elizabeth Dahlia Blackgarden
Wiek : Równo trzydziestka.
Wzrost i waga : Mniej niż 170cm na 57kg
Temat: Re: Restauracja Nie Lip 03, 2016 2:19 pm
Gdy tylko przestał się uśmiechać tak sztucznie jak to robił do tej pory, poczuła ulgę. Lekką bo lekką, na pewno nie widoczną na jej twarzy, ale nadal. W końcu nie chciała tutaj siedzieć z uparciuchem, który zamierzał udawać, że nic się nie stało i dalej grać swoją rolę. Cóż, sam uśmiech nie jest zły. Uwielbiała się uśmiechać, była to odpowiedź na niewygodne pytania i pokazywało to, że jesteś pogodną osobę, którą warto poznać. Ludzie patrzyli na to i także pozytywnie podchodzili do sprawy. Szkoda tylko, że miało to swój efekt uboczny – zmarszczki mimiczne. - Ravioli z serem i szałwią. Tylko nie przesadźcie z sosem. Macie do tego skłonności. A do picie... beczkowe białe Bordeaux? – mówiła do kelnera i spojrzała na Takumiego. W końcu sama nie będzie piła. Tyle dobrze, że mogła sobie pozwolić na wino przy obiedzie. Później miała tylko papierkową robotę. – Napijesz się ze mną? Poczekała aż złoży zamówienie i żeby kelner odszedł. Nie chciała rozmawiać o swojej pracy kiedy stał przy niej kelner. W końcu jej poglądy nie muszą wychodzić cały czas na wierzch. Nie zdziwiła się, że spytał się o szkołę. Twarz Aster ostatnio pojawiała się coraz częściej, a ostatni była w gazecie jako dyrektorka. Ludzie widzą i pamiętają, więc nie miała się co dziwić. Fakt jednak, że spytał się o stosunek Aster do grup, które nadzoruje trochę ją zaskoczył. - Dla mnie uczeń to uczeń. Nieważne czy jest to czarnokrwisty czy człowiek. Jeśli chodzi ci o samych uczniów to zawsze znajdzie się słabsze jednostki, na które trzeba uważać, bo padną ofiarą gnębicieli. Na których też swoją drogą trzeba uważać. Nie znaczy to jednak, że są ze sobą jakoś połączone. Widać różnice między nimi. Jeszcze. Niestety. – miała wrażenie, że nie do końca odpowiedziała na jego pytanie, lecz przynajmniej zaczęła temat. A tego niestety nie dało się skrócić w kilku słowach. Z drugiej strony nie zamierzała wyrzucać swoich żali na te dzieciaki, które nie potrafią się pogodzić z faktem, że istnieją jednostki lepsze od nich, które de fakto ratują im życie. Patrząc na to z tej strony Aster na nowo odkrywała czemu nie zwracała uwagi na to, że druga osoba jest lub nie jest człowiekiem. - Teraz moja kolej. – powiedziała patrząc na Takumiego. Kątek oka oczywiście dostrzegła wcześniej tatuaż na jego ręce. Czuła, że wiedziała co to za tatuaż, ale nie zamierzała tego komentować. – Już nie pracujesz w barze, gdzie tak często się widywali. Czemu? Może nie powinna tak otwarcie pytać, ale była ciekawa. W końcu na pewno z jakiegoś powodu przestał. Właśnie ten powód był taki ciekawy. Jeśli dobrze ci się gdzieś pracuje to raczej nie chcesz tracić tej pracy. I tutaj nasuwa się pytanie. Może Takumiemu wcale się tam tak dobrze nie pracowało?
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Czw Lip 07, 2016 10:15 pm
Restauracja, do której zaprosił dziewczynę Edward, ulokowana była w centrum miasta, czyli nie taki mały kawałek drogi od miejsca, w którym się spotkali. Podczas całej drogi nastolatka nie odzywała się zbyt wiele, pogrążona we własnych myślach. Jedyną czynnością jaką wykonywała to rysowanie, potakiwanie i uśmiechanie się co jakiś czas do swojego obecnego towarzysza, tylko aby czasem nie dać po sobie poznać, że w pewien sposób jest nieobecna. Nie chciała go w żaden sposób ignorować, jednak nie potrafiła wrócić do aktualnego czasu, dopóki nie rozprawiła się z czymś niewygodnym w jej umyśle. W pewnym momencie, tak po prostu wyciągnęła swój niewielki szkicownik, ołówek i zaczęła rysować coś co przyszło jej pierwsze do głowy. Nie ważne czy szła, czy jechała metrem, autobusem, pociągiem czy autem, dopóki była w większym stopniu skupiona na kartce, nie sprawiało jej to żadnej trudności, a w tym momencie niemal całą swoją uwagę skupiała właśnie na rysunku. Użyte w tym przypadku "niemal" dotyczyło tylko tego, że co chwilę wracała myślami do rozmowy jeszcze niedawno przeprowadzonej w Zaciszu. Uważnie przetwarzała każde wypowiedziane przez nich oboje słowa, skupiając się na pewnych zdaniach i zatrzymując na dłuższą chwilę przy wybranych odpowiedziach. - Nie użył Pan sarkazmu, dostałam w pełni szczerą i myślę bardzo prawdziwą odpowiedź. Wiem o Panu troszkę więcej i nie muszę się obawiać, że źle odebrałam to co Pan powiedział. Nie lubi Pan tego, zrozumiałam i wbrew pozorom przyjęłam do wiadomości. - chociaż odpowiedź powierzchownie mogła się wtedy wydać bez emocjonalnego podejścia, Hope mówiąc to wydawała się naprawdę zadowolona, uśmiechała się tak jak zwykle, a jej dobry humor ani na chwilę nie uległ zmianie. - Poza tym, nie wiem czy Pan zauważył ale pomimo tego, że jestem dziwna i mam uszy inne niż Pan, nie potrafię czytać w umyśle drugiej istoty, nie potrafię Pana prześwietlić, a w dodatku, jak Pan sam często mi to dzisiaj wypominał, mam bardzo mały poziom inteligencji, dlatego sama z siebie magicznym sposobem nie wymyślę kim Pan jest, dopóki sam mi Pan tego nie powie. - wtedy wbiła w niego pewnie wzrok, jednak przez jej wiecznie pogodny wyraz twarzy, wyglądało to całkiem naturalnie. - Wiem tylko tyle, że jest Pan niezwykle inteligentnym człowiekiem, wyjątkowym oraz... z tego co Pan mówił, w jakimś stopniu sławnym. Możliwe, że nie słyszałam o Panu tylko dlatego, że ludzie, w których towarzystwie się zapewne Pan obraca, nie za bardzo za mną przepadają. - wzruszyła ramionami. - To wszystko. Dlatego ma Pan racje, nadal nie zdaję sobie sprawy z tego, kim Pan faktycznie jest. - na koniec się uśmiechnęła. Wszystko przebiegało tak jak wcześniej, wymiana zdań przebiegała w miarę płynnie, Hope odnosiła, a przynajmniej starała się odnieść do wszystkiego, czym raczył ją Panicz Edward. Poświęcając mu całą swoją uwagę, starając się niczego nie zapomnieć i powiedzieć wszystko co w danym momencie powinna. - Swoją drogą, mówiąc, że zazdroszczę Panu tego, że jest Pan chodzącym ideałem, wcale nie próbowałam kłamać ani nawet się z Pana naśmiewać. - Dodała jakby sobie coś przypomniała, tak jakby nie chciała tego mówić ale w aktualnej chwili wydało jej się to ważne i uznała, że Edward powinien to usłyszeć, nawet jeśli w ogóle go to nie obchodziło. - Jest Pan bardzo pewny siebie. Ściśle trzyma się tego, że jest Pan najwspanialszą istotą stąpającą po tej ziemi, jakby wiedział Pan wszystko, jakby był bardziej utalentowany niż wszyscy, jakby był Pan najprzystojniejszy i najpopularniejszy. - Skrzyżowała ręce na piersi. - Bez względu na to, czy to prawda, czy nie, Pan w to wierzy całym sobą do tego stopnia, że taka naiwna istota jak ja, wierzy w to równie mocno jak Pan. I chociaż można powiedzieć, że jest Pan zwyczajnym człowiekiem, nie posiadającym czegoś takiego jak zwierzęcy węch, słuch czy wzrok, wydaje się Pan być bardziej wyjątkowy, niż te specjalne cechy jakimi obdarzeni są tacy jak ja. - Zmierzyła go wzrokiem od samej góry do samego dołu. - W przeciwieństwie do ludzi, którzy nie patrzą na Pana krzywo, kiedy przechodzi Pan obok, większość Czarnokrwistych bardzo ceni sobie rasę ludzką, oczywiście bez wzajemności. Podsumowując, zazdroszczę Panu tego, że bez zająknięcia jest Pan w stanie zaświadczyć o swojej doskonałości. Wie Pan dobrze kim jest, co lubi, a czego nie lubi. Większość istot tego świata Pana akceptuje i Boga ma Pan, Panie Edwardzie za kumpla, a ja jako głupi, samotny królik, mogę jedynie porozmawiać sobie z własnymi roślinami. - Znów wykonała gest ramionami, po czym ciepło się uśmiechnęła, tak jakby nie powiedziała właśnie tego co powiedziała. Teraz gdy sobie to przypomina, wie, że nie zmieniłaby tej odpowiedzi. Dalej wszystko toczyło się własnym rytmem, deszcz prószył, wiatr wiał, słońce powoli zachodziło, Hope wciąż obdarzała Edwarda uśmiechami, a konwersacja w jakimś stopniu toczyła się dalej. Coś się jednak zmieniło w momencie, kiedy jej rozmówca wspomniał o rodzicach dziewczyny. Niby nigdy nic, niby tylko po to aby dokuczyć tak jak wcześniej, jednak można było nazwać to przełomowym momentem całego ich spotkania, nawet jeśli nie dobiegło ono jeszcze końca. A wszystko zatrzymało się na fragmencie "najwidoczniej rodzice cię nie uświadomili. Jestem w ogóle ciekaw twoich rodziców. Jak radzą sobie z taką córką?". Hope chciała jakoś odpowiedzieć, zachować ton oraz uśmiech taki, jaki wcześniej jej towarzyszył, jednak nie potrafiła. Wyraz jej twarzy znacząco się zmienił, tak jakby przez dłuższą chwilę nie ukazywał żadnych emocji, od których wcześniej biło od niej na kilometr. - Sama jestem ich ciekawa. - powiedziała beznamiętnym tonem ale przez chwilę jakby poczuła, że coś mokrego, raczej słabo jej znanego, napływa do jej oczu. Szybko jednak je przetarła, sprawnym ruchem nie dając temu dłużej trwać. - Nie znam ich. - znów wyraziła się tak, jakby nie miało to dla niej kompletnego znaczenia. - Wychowywał mnie... - chciała powiedzieć "wujek", całą sobą tego pragnęła ale nie mogła tego wykrztusić. Chciała odpowiedzieć tak, jak zawsze to robiła, kiedy na lekcjach poruszany był temat rodziny, korzeni i innych takich bzdetów. Chciała odpowiedzieć tak, jak sama szczerze w to wierzyła, jednak nie umiała. Miała wrażenie, że jak zaraz czegoś nie powie to się udusi. - Po prostu ktoś inny. - odetchnęła z ulgą i po tych słowach "lekko" odpłynęła ignorując wszystko co później mówił mężczyzna. Jej wyraz twarzy pozbawiony emocji, brak słów, które wcześniej bez problemu wypływałyby z jej ust. Nie czuła się zła, smutna, tylko w pewien sposób bardzo pusta. Nie żeby spotykała się z tym pierwszy raz, jednak zawsze miała wrażenie, że nigdy się tak nie czuła. Jej myśli krążyły teraz wokół rodziny, wokół lat, których nie pamiętała, a raczej pamiętała tak, jakby wcale nigdy się nie wydarzyły. Czasami chodziło za nią poczucie, jakby urodziła się zaledwie wczoraj. To naprawdę dziwne, tak jak cała ona. Dziewczyna po prostu doskonale wiedziała, że niektórych rzeczy po prostu lepiej nie wiedzieć więc nawet nie starała sobie nic przypomnieć. Sama czasami miała przeczucie, że czegoś nie lubi, że coś jej się źle kojarzy lub czegoś nie zrobi. Cała reszta, cała jej otoczka była czymś co dziewczyna sama zbudowała, tak jakby wymazała swoją wcześniejszą tożsamość i zbudowała zupełnie kogoś nowego, od podstaw. Nawet dotyk mężczyzny, który zapewne chwilę temu wywołałby u niej jakieś emocje, był jej niezwykle obojętny. Nie bardzo wiedziała co akurat robi ani co mówi. Na ostatnią jego wypowiedź, kiwnęła tylko głową i ruszyła przed siebie, licząc, że obrała dobry kierunek. A następnie wyciągnęła szkicownik, zaczęła rysować nic innego jak poturbowaną łanię, delikatnie mówiąc. Na papierze nie znajdowało się nic innego jak po prostu zwierzę, naszkicowane ołówkiem. Jak na jej charakter było tam zbyt wiele krwi i szczątek. Tak jednak wyglądało wiele jej prac, a przynajmniej tak jej się zdawało, bo wszystkie szybko ulegały zniszczeniu. Kiedy Hope podświadomie uznała, że skończyła, ostatni raz popatrzyła na swoją pracę, kiwnęła głową, jakby dając samej sobie znak, że jej się podoba, po czym wyrwała kartkę, zgniotła ją i wyrzuciła do pierwszego lepszego kosza. Nie chciała bowiem widzieć tego, kiedy wróci do swojego wcześniejszego stanu. Była wegetarianką, kochała zwierzęta, a krzywda na tych stworzeniach pewnie bolałaby ją bardziej, niż krzywda jej samej. No i tak sobie podążała za Edwardem, niczym pierwsze leprze przegniłe zombie. Nie wiedziała, czy mężczyzna coś do niej mówił, nie była nawet pewna tego, jak dotarli do restauracji, była w trakcie usuwania "niewygodnych fragmentów", zastępując je czymś mało inwazyjnym, tak jak to robiła zawsze. Ot co, cała Hope, po co miałaby zaśmiecać sobie głowę, czymś co ją męczyło. Może tylko chwilę zastanawiała się nad tym, czy cisza z jej strony denerwuje Edwarda, czy daje mu chwilę wytchnienia oraz nad tym, jak powinna to wszystko wytłumaczyć. Kiedy się ocknęła, siedziała już przy stoliku. Wzięła głęboki oddech po czym... uśmiechnęła się, tym razem całkiem szczerze i całkiem słodko, tak jak to często robiła. Wow, cóż za zmiana, cóż za zwrot akcji, trzymajcie mnie w dziesięciu. Te wybuchy, te pościgi. - Ymm... - jęknęła czując się dość niezręcznie. Rozglądała się z zaciekawieniem po wnętrzu. Można powiedzieć, że czuła się przytłoczona, bo doskonale wiedziała, że może być tu niemiłosiernie drogo. Liczyła na jakąś małą kawiarnie, na poczęstunek herbatą w plastikowym kubku i drobnym rogalikiem. Teraz jednak znajdowała się gdzieś, gdzie nigdzie nie była, w miejscu, na które nigdy w życiu nie byłoby ją stać, nawet jeśli chciałaby zamówić jedynie szklankę wody. - To... na pewno nie jest problem? - zapytała dosyć głupio. Sam to miejsce zaproponował, sam ją w nie zabrał więc dosyć zabawne byłoby gdyby teraz powiedział "surprise! Zamów wszystko co chcesz ale sama sobie za to zapłacisz i nie obchodzi mnie z czego! wink, wink". Wolała nie tłumaczyć niczego, co wcześniej się stało, bo pewnie nawet to usunęłaby z pamięci.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Pią Lip 08, 2016 5:53 pm
W momencie w którym przestał się uśmiechać, miał wrażenie, że Aster jakby lekko się rozluźniła. Nie mógł zaprzeczyć, że ją rozumiał. Sam nie lubił przebywać z osobami które udają, mimo iż on sam robi to cały czas. Chwilę poczekał, aż jego towarzyszka skończy mówić do kelnera, po czym sam złożył zamówienie. -Chętnie się z tobą napiję. Co prawda, nie gustuje w winach, ale nie wypada być wybrednym, zwłaszcza w takiej sytuacji – Powiedział mając na myśli to, iż to Aster płaci za posiłek. Poczekał aż kelner odejdzie, by kontynuować konwersację. W spokoju wysłuchał odpowiedzi na jego pytanie dotyczące szkoły i relacji pomiędzy ludźmi i Czarnokrwistymi. Nie usłyszał do końca tego co chciał, ale niech będzie. Skoro nie powiedziała tego wprost to musiało znaczyć, że nie chciała o tym mówić. Wysłuchał teraz jej pytanie. Trochę go rozśmieszyło, gdy powiedziała, że teraz jej kolej, jakby to była jakaś gra, ale niech będzie. Weźmie w niej udział. Niezbyt zdziwiło go pytanie o jego pracę, chociaż ciągle czekał na jakieś trudne pytanie, które zmusi go do myślenia. - Widzisz, jeszcze nigdzie nie byłem zatrudniony na stałe. Pracuje zazwyczaj w miejscach, w których potrzebują nowego pracownika, na jakiś krótki czas. Zima i wiosna to nie jest dla mnie najlepszy czas na pracę, gdyż mało kto chodzi do takich miejsc jak kluby i bary, ale kiedy się zacznie sezon, czyli za niecały miesiąc najprawdopodobniej znowu będziesz mnie widywała w miejscach tego typu, między innymi w wspomnianym barze. - Nie wie czy odpowiedział do końca na jej pytanie, ale w sumie to nie miał więcej do powiedzenia na ten temat. -Teraz moja kolej. -powiedział, uznając udział w tej grze, za potencjalnie interesujący, -Mimo iż pracowałem w lokalach o lepszej renomie, to zdarzało mi się być zatrudnionym też w zwyklejszych miejscach, w których rzadkością jest spotkać osoby twojego statusu. Co prawda sporadycznie, ale widywałem cię w takich miejscach. Co ktoś taki jak ty robi w takich miejscach ? Próbujesz zbliżyć się do prostego ludu ? - Zapytał ją z wiadomością, że to ostatnie pytanie było niezbyt miłe. Ale zadał je specjalnie. Chciał zobaczyć jej reakcję. W czasie gdy on kończył mówić, kelner przyniósł i ich dania i rozlał wino do kieliszków. Gdy zakończył swoją turę tej ciekawej gry, wziął kieliszek do ręki i spojrzał przez jego zawartość. Nie był może największym znawcą alkoholi, ale co nieco tam o nich wiedział i zdawał sobie sprawę, że nie jest to pierwsze lepsze wino. Zerkną w międzyczasie na zegar wiszący na ścianie i zdał sobie sprawę, że ich pogawędka trwa już niecałą godzinę.
PS. Sorry, że nie podałem konkretnego dania, ale nie miałem pomysłu
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Sob Lip 09, 2016 3:15 pm
| Prosto z Zacisza |
Obserwował, co ta wyprawia. Rysuje. I to nie najgorzej, a miał dobre oko do oceniania czyjegoś talentu plastycznego, jako że sam jest artystą. - Całkiem nieźle idzie ci ten rysunek, panienko – powiedział dziwnie normalnym tonem – ale muszę uświadomić panience przykrą prawdę – spojrzał jej w oczy z udawanym współczuciem, albo czymś, co można by tak nazwać – ja też rysuję i moje prace są o wiele lepsze od prac panienki. Ale nie, ja nie lubię ołówków. Ani farb, kredek, ani pasteli... używam tylko węgli. Uważam, że dzięki nim można najlepiej odwzorować zarówno rzeczywistość, jak i to, co akurat człowiekowi w duszy gra. – przez chwilę tylko przyglądał się ruchom jej ołówka. - Mam o wiele lepsze oko oraz o wiele bujniejszą wyobraźnię. Ale nie martw się – pogłaskał ją po główce – co prawda na pewno nie osiągniesz takiej wprawy jak ja, ale możesz sprawić że twoje prace będą lepsze, niż teraz. Wiedz, że wierzę w ciebie. Tak, przechwalał się. Tak, to był typowy Edward. Takie teksty były u niego na porządku dziennym. No, może nie można tak nazwać całej jego wypowiedzi, dzięki czemu wypowiedziane przez niego słowa nie były nudne, dało to jakieś urozmaicenie. Ale jednak, przechwalał się, cóż poradzić. - Mhm – kiedy zbliżali się do celu, przystanął nagle i spojrzał na nią zdecydowanie nieodgadnionym spojrzeniem. - Taka mała rada dla panienki: lepiej nie powtarzać tego, co jest oczywiste, bo po co? Słusznie, sam dzisiaj złamałem tę zasadę, parę razy uświadamiając panienkę co do jej niskiego poziomu inteligencji. Ale to się nie powtórzy, bo człowiek uczy się na błędach. – zachichotał cichutko, po czym spoważniał niemalże natychmiast – Dziwne to, nie? Taka doskonała persona, a popełniła błąd! Nie, to nie może być prawda... Wszystko szło ładnie i sprawnie, aż do uszu Edwarda dotarł głosik dziewczyny, który mężczyźnie niezwykle bardzo przypadł do gustu. Kim jest? Nie chciał jej mówić, że jest szpiegiem w inkwizycji. Po prostu przeczuwał, że ta nie powinna o tym wiedzieć, tyle. - Ah, nie sądzi panienka, że ciekawiej jest samemu odkrywać człowieka? Dla mnie owszem. Niech panienka mi uwierzy, lepiej panienka ucieknie się do tej metody. To dość ciekawe doświadczenie – mrugnął powieką ślepego oka. Ah, ile by dał za to, by mieć dwoje sprawnych oczu... Dobrze, że nie jestem w pełni ślepcem, pomyślał i uznał, że da się z jego problemem żyć. Ona się ze mnie naigrawa. Zdecydowanie, pomyślał, ale nie chciał jej uświadamiać, że o tym wie uznawszy, że tak nie będzie już tak ciekawie, jak to było do tej pory, jest nadal. A co będzie potem? Nie wiadomo. - Ale skoro chcesz, mogę uchylić rąbka tajemnicy. – chrząknął - Otóż zostałem zrodzony na szczególnie ważne wezwanie Boga. Ten objawił się mojej matce mówiąc, że porodzi syna i nada mu imię Edward. I że ten będzie kimś naprawdę wyjątkowym. Więcej panience nie zdradzę, niech panienka trochę pomyśli, przykładowo za pomocą zadawania pytań może mnie panienka poznać bliżej. – wyszczerzył się nienaturalnie. Mówił wiele, nie wiedząc, czy towarzyszka go w ogóle słucha. W sumie, nie tym się teraz martwił. Bardziej tym, jak przebiegnie czas spędzony przy stoliku, do którego właśnie oboje przysiedli, a Edward odchylił jedno krzesło, pomagając tym gestem zająć panience siedzisko. - Owszem – uśmiechnął się zawadiacko, słysząc jej pytanie – Nie jest problem. Znaj łaskę Edwarda. – kiedy dokończyła własną kwestię, Edward dodał: - Powtórzę się, wybacz. Czy to nie jest problem? – wiedział, że zadała pytanie retoryczne, a mimo tego postanowił grać takiego, który tego nie zauważył. Uznał, że opłaca mu się to, dzięki temu może się jeszcze z nią podroczyć. - A jak panienka sądzi, czy osoba która uważałaby za problem zaproszenie kogoś tutaj i postawienie jej czegoś, zrobiłaby to? Wiem, że dla ciebie zrozumienie tego będzie dość trudne, ale znów w ciebie wierzę. Możesz rozmyślać nad tym, co powiedziałem przez cały okres oczekiwania na otrzymanie zamówienia, jak tylko wybierzemy coś z menu. W tym momencie, jak na zawołanie, tuż obok nich zjawiła się młoda, czarnowłosa kobieta, która najwidoczniej jest tu kelnerką. Nie mogło być inaczej, skoro podała im do ręki dwa zestawy menu: jeden z nich podał dziewczynie, drugi wylądował w dłoniach mężczyzny. - Więc? – zwrócił się do uszatej – Co panienka wybierze?
Aster
DYREKTORKA
Liczba postów : 144
Imię i nazwisko : Aster Elizabeth Dahlia Blackgarden
Wiek : Równo trzydziestka.
Wzrost i waga : Mniej niż 170cm na 57kg
Temat: Re: Restauracja Sob Lip 09, 2016 6:28 pm
Doskonale wiedziała, że nie odpowiedziała konkretnie na jego pytanie. Patrząc na rozmówcę miała tego świadomość. Nie zamierzała niczego jednak dodawać do swojej wypowiedzi. Zresztą wybrał temat, na który trudno było odpowiedzieć wprost i tak, żeby zabrzmiało to odpowiednio. Nie musiała się jednak nad tym zbyt długo rozczulać, bo Takumi odpowiedział na jej pytanie. Długo i wiarę wyczerpująco, chociaż on także odpowiedział poprawnie politycznie nie mówiąc tego co chciała usłyszeć. Nie mogła go za to winić. Przecież ona także nie powiedziała wprost jak to jest z tymi uczniami. Wysłuchała jego wypowiedzi i zdała sobie sprawę, że rozmawia z człowiekiem prawdopodobnie zupełnie innym pod względem pracy. W końcu ona była "zatrudniona" od dziecka i do tej pory nigdy nie miała zbyt dużej przerwy od tego. Może trzy lata kiedy harowała na swoją reputację, oceny i dobre świadectwo. Tylko czy tą naukę można było wziąć u niej za pracę czy za wakacje? Cóż, to rozkmina na inny raz. Słysząc, że jej towarzysz przy posiłku postanowił dołączyć do zabawy trochę poprawił jej się humor. Może uznał to za zabawny pomysł tak jak ona. Po jego twarzy raczej nie była wstanie tego wyczytać. Jego pytanie natomiast mogło sprawić wrażenie obraźliwego i Aster doskonale to wiedziała. Powinna się obrazić na to, że uważa sam siebie za osobą "prostego ludu" czy może dlatego, że w ogóle użył tego określenia. Postanowiła nie wybierać żadnej z tych opcji. - Na to pytanie jest banalna odpowiedź. Lubię alkohol, lecz picie w samotności w swoich czterech ścianach z dala od innych ludzi zawsze wydaje mi się nudne. Z tego powodu chodzę do klubów i barów. Może alkohol nie jest tam tak dobry jak ten, który sama potrafię sobie załatwić, jednak da się wytrzymać. Ludzie, którzy przychodzą do barów są wystarczającą rozrywką, która potrafi zakryć ten drobny mankament. - odpowiedziała i patrzała jak kelner podaje jej danie oraz nalewa wina. Daleko jej było do alkoholiczki, bardziej chodziło tutaj chyba o czystą chęć obserwowania ludzi, którzy potrafi zrobić to czego ona w najbliższej przyszłości nie będzie mogła. - A co do prostego ludu... wydaje mi się, że każdy do niego należy, chyba że jesteś nieomylnym władcą. Wzięła lampkę i piła się łyka patrząc na Takumiego. Była bardzo zaintrygowana tym jak zareaguje. Mógł uważać ją za wyniosłą osobę, ale czy teraz nadal tak będzie uważał? Zdawała sobie sprawę z upływu czasu, lecz jakoś jej to nie bolało. W końcu miała tutaj prawdziwą rozrywkę, której nie mogła od tak sobie odpuścić. Kiedy po raz kolejny porozmawia tak z tym osobnikiem. Odstawiła lampkę z winem i postanowiła zadać swoje pytanie... Tylko o co mogłaby się go spytać... - Wydaje mi się, że teraz moja kolei. - wzięła serwetkę i rozłożyła ją sobie na kolanach. Nie chciała się ubrudzić w razie jedzenia. W końcu jeśli powinni zacząć spożywać. - Dlaczego odpuszczałeś sobie pracę? Wyrzucali ciebie z jakiegoś powodu czy sam rezygnowałeś? Oczywiście mogła bez problemu zdobyć te informację, ale po co skoro mogła to usłyszeć z prawie stu procentowego źródła jakim była osoba siedząca na przeciw niej? Co prawda mógł ją okłamać. Tak jak ona odpowiadając na poprzednie pytanie, ale małe kłamstewka były tutaj dozwolone. Ten mężczyzna nie znał jej zbyt dobrze, a Aster mu nie ufała na tyle żeby szczerze odpowiedzieć na takie pytanie. Musiała więc pominąć niewygodne fakty i powiedzieć to co mogła.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Wto Lip 12, 2016 1:31 pm
Po wysłuchaniu odpowiedzi Aster na jego pytanie uznał, że usatysfakcjonowała go jej wypowiedź i w pewnym stopniu ją rozumiał, w tej kwestii. Sam, mimo swojej niechęci do ludzi, wolał przebywać w zwykłych barach, gdzie jest większe prawdopodobieństwo spotkania ciekawych ludzi, niż w tych klubach i restauracjach dla snobów. W przerwach w rozmowie, Bel powoli skonsumował swoje danie, które jak to zwykle w tego typu miejscach było małe i drogie. Z lekkim smutkiem spojrzał na talerz, na którym jeszcze nie dawno była minimalna ilość jedzenia. Ech, pewnie będę musiał potem jeszcze coś zjeść. Nie przeżyję całego dnia na takim czymś – Pomyślał i powoli popijał wino wysłuchując do końca swoją towarzyszkę tego ciekawego i w dużej mierze nieoczekiwanego spotkania. Zaczynał już się lekko nudzić, nie tyle co rozmową, co tym miejscem. Atmosfera która tam panowała jak by go odrzucała, mimo jego eleganckiego ubioru i nie najgorszych manier czuł, że tu nie pasuje. Starał się nie okazywać tego jednak zbyt mocno, co mu nieźle wychodziło. Czasami, zwłaszcza w takich chwilach, zaczyna rozmyślać o rozwarstwieniu społeczeństwa na tych bogatych i biednych, co jest ogólnym opisem, gdyż między nimi jest mnóstwo innych warstw społecznych. Nie jest to pewnie zbyt oryginalne z jego strony, ale zauważył jak bardzo ta przepaść się powiększyła od pozwolenia Czarnokrwistym na życie wśród reszty społeczeństwa. Przez to, że większość wpływowych ludzi to ciągle w dużej mierze osobnicy starej daty, którzy jeszcze nie przyzwyczaili się do tego, że wśród społeczeństwa normalnie egzystują Czarnokrwiści i przez to nie dają dochodzić im do wyższych stanowisk, czy zyskać lepszej edukacji. Kiedy stałem się takim filozofem ? Boże, muszę znaleźć sobie jakieś zajęcie by przestać myśleć o takich rzeczach, bo popadnę w depresję… - Pomyślał sobie i zorientował się, że się zamyślił i Aster już jest w połowie zadawania pytania. Gdy skończyła mówić ogarnął mniej więcej początek jej wypowiedzi. -Otóż, odpowiedź jest bardzo prosta, wręcz banalna. Po prostu po jakimś czasie, dane miejsce mi się nudzi. - Powiedział w pełni poważnie na jej pytanie. -Większość właścicieli barów czy klubów mnie kojarzą i nie przeszkadza im mój styl pracy. Wiedzą , że trochę u nich popracuję, dobrze wykonam swoją pracę, dostanę wypłatę i pójdę w inne miejsce. Jest im to wręcz na rękę, gdyż przynoszę do nich doświadczenie z innych miejsc, więc nie ma problemu. - Odpowiedział na jej pytanie i wypił resztkę wina, gdyż zaschło mu w gardle. Dawno tak dużo nie mówiłem – Pomyślał i spojrzał na zegarek. Ich rozmowa dość długo już trwała. Spojrzał na zegarek kieszonkowy by się upewnić czy zegar nie chodzi źle. Mimo wszystko był dżentelmenem i nie chciał jej tu przetrzymywać. Ludzie tacy jak ona są cały czas w ruchu, więc takie długie przerwy pewnie rzadko się jej zdarzają. -Proszę mi wybaczyć, ale niestety będę musiał już iść – Skłamał, gdyż mógłby tu siedzieć do jutra, bo i tak nie miał planów, ale gdyby powiedział jej że powinna się zbierać, bo spóźni się na spotkanie czy gdzie tam idzie, to powiedziałaby, że ma jeszcze czas bo nie chciałaby być nieuprzejma. Pamiętał jak mówiła na początku, że ma tylko dwie godziny i nie chciał jej przetrzymywać. -Dziękuję bardzo za dzisiejszy obiad i rozmowę. Bardzo przepraszam, że musisz za mnie płacić. - Drugie zdanie dodał ciszej, żeby nikt inny nie usłyszał. - I w ramach rekompensaty przy naszym następnym spotkaniu to ja zaproszę panią na obiad. - Dodał by nie wyjść na niewdzięcznego i znowu uśmiechną się jak zwykle, znowu zaczął grać. Poczekał z wyjściem, aż już wszystko będzie załatwione, bo przecież nie wyjdzie, zostawiając ją samą.
Aster
DYREKTORKA
Liczba postów : 144
Imię i nazwisko : Aster Elizabeth Dahlia Blackgarden
Wiek : Równo trzydziestka.
Wzrost i waga : Mniej niż 170cm na 57kg
Temat: Re: Restauracja Czw Lip 14, 2016 5:20 pm
Jedzenie, które dostałą nie odbiegało od jej standardów, lecz mimo jej zastrzeżeń postanowi dać ten cholerny sos... Nie żeby był jakoś niedobry czy coś, ale było go za dużo, a jej samej nie chciało się tłumaczyć obsłudze, że to psuje całe danie. Widać będzie musiała potem porozmawiać z samym szefem. Jako klientka ma prawo, żeby czegoś żądać, ale teraz lepiej skupić się na jedzenie skoro już miała je przed nosem. Nie było go dużo, raczej tyle co zwykle, ale jednocześnie wystarczająco, żeby potem nie narzekała na głód podczas wykonywania całej tej papierkowej roboty. W tym momencie, kiedy usłyszała odpowiedź na zadane przez nią pytanie chciała upuścić widelec. Powstrzymała się jednak, pokazałaby że jest poważnie zaskoczona i nie tylko. Szkoda tylko, że nie chciała nazywać tego drugiego uczucia. Mimo że dzięki niemu Aster patrzyła pozytywnie na Takumiego to nie było to pozytywne dla otoczenia. Lepiej przemilczeć. A jeszcze lepiej nie skomentować tego i akurat mieć jedzenie w ustach. Brzmi jak plan... Szkoda, że nie można wiecznie milczeć... - Dość ciekawe do tego podchodzić. Mi także zdarza się znudzić, ale nie aż tak. - odpowiedziała zgodnie z prawdą i jako pracodawca wiedziała, że jeśli złapiesz dobrego pracownika to czasem lepiej go nie wypuszczać. Widać jego pracodawcy mieli o tym odmienne zdanie, albo ukrywali to co naprawdę sądzą, żeby nie odstraszyć go przypadkiem. Nie zdążyła dobrze przemyśleć sprawy, a Takumi postawił ją przed faktem, że już sobie idzie. Prawdą było, że zjadł więc czemu nie. - Masz rację, nie powinnam cie tak długo trzymać. - spojrzała na zegarek odkładając sztućce. Nie zamierzała go trzymać na siłę i chociaż naprawdę mógł mieć plany to Aster przeszło przez myśl, że mógł się nią przecież znudzić, albo atmosfera mu się nie podobała. Z dwojga złego, drugie wydawało jej się bardziej prawdopodobne nie umniejszając mu jego manier i etykiety. Przetarła usta serwetką i położyła ją na talerzu. Westchnęła i wstała słysząc jego słowa. Nie mogła nie mieć mieszanych uczuć w tej sprawie. Niby zapłacenie za kogoś nie było problemem, tak... - Dlaczego ty mnie przepraszać, nie masz nawet za co. - odpowiedziała mu cicho, prawie jakby mamrotała sobie pod nosem. Nie miała zamiaru być niegrzeczna, ale jeśli nie masz za co przepraszać to tego nie rób. Inaczej twoja słowa stają się mniej warte. Poszła uregulować płatności i przy okazji zamówiła sobie stolik na przyszłość. Następnie podeszłą do Takumiego czekającego na nią przy drzwiach i odpowiedziała na wcześniejsze zaproszenie. - Mam nadzieję, że te obiad będzie w innym miejscu. - zaśmiała się lekko i wyszli.
z/t x2
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Pią Lip 15, 2016 11:20 am
Na każde słowo Edwarda, z jej ust wydawało się mało energiczne - Mhm... - W ten sposób odpowiedziała na komplement co do jej rysunków, na jego przechwałki o talencie, wydała również ten sam dźwięk na wzmiankę o tym, że ma się nie powtarzać, jak również na to, że poznawanie człowieka samemu, jest dużo ciekawsze. Kiwała energicznie główką, mruknęła coś pod nosem i podświadomie starała się coś zapamiętać w tym amoku. Teraz jednak białowłosa siedziała lekko skrępowana, "dyskretnie" rozglądając się po miejscu, w którym razem przebywali. Od każdego przedmiotu bił przepych, nie to co w jakiś podrzędnych budkach z jedzeniem, w których bywała raz do roku. Nastolatka nauczyła się gotować sama, potrafiła zrobić coś z niczego i w dodatku to "coś" mogło być całkiem smaczne. Chociaż nie ma często okazji gotować dla kogoś, swoje podniebienie zaspokoić potrafi. Właśnie dlatego rzadko chadzała do miejsc takich jak to, z resztą chodzenie gdziekolwiek samemu, nie sprawiało tyle frajdy, co w towarzystwie. Nastolatka zerknęła z zaciekawieniem na Edwarda i uśmiechnęła się niepewnie. - Po prostu spodziewałam się, że zabierze mnie Pan... - Uciekła chwilę wzrokiem aby znaleźć odpowiednie słowa - W mniej prestiżowe miejsce. Nie chce aby wydał Pan na mnie więcej niż powinien... - Dodała. Naprawdę czułaby się niezręcznie. Zawzięcie miętosiła serwetkę, jakby chciała się na niej rozładować. Drgnęła kiedy czarnowłosa kelnerka przyniosła menu. Ostrożnym ruchem je otworzyła i zaczęła przeglądać dania. Niektóre nazwy deserów brzmiały jak magiczne zaklęcia, a ceny przyprawiały ją o zawrót głowy i upewniły ją tylko w przekonaniu, że nie powinna zamawiać nic więcej niż szklankę wody i pewnie by tak zrobiła, gdyby nie była przemarznięta, a godzina nie wskazywała pory kolacji. - Hm... - Mruknęła marszcząc brwi. - Chętnie napiłabym się herbaty. - Stwierdziła pewnie. Na nic nie miała teraz tak wielkiej ochoty jak na gorącą, dobrą herbatę. Czy wypadało w pełni skorzystać z "łaski Edwarda" i zamówić coś do jedzenia? Nie była pewna, aczkolwiek miała na coś ochotę, zamiast jednak próbować rozszyfrować dziwne nazwy z karty i zgadywać, które nie zawierają mięsa, przyjęła inną taktykę. - Często Pan tu jada? Może mógłby Pan coś smacznego polecić? - Spytała. Przynajmniej dowie się, co jej rozmówca lubi jeść. - Najlepiej aby było to coś bezmięsnego... - Dodała nieco ciszej. Nie żywi się mięsem, już odkąd pamięta. Sama nawet nie wie, jaki ma smak, czasami nawet wygląd czy zapach potrafił ją odtrącać. Było to u niej czymś zupełnie normalnym, nie wie jednak czy to przez to, że po prostu uwielbia wszelkie zwierzęta i nie potrafiłaby znieść myśli, że właśnie je jakąś biedną, różowiutką świnkę, czy wpływ na to miała jej królicza natura. - A tak poza tym... - Zagadnęła w między czasie. Uśmiechnęła się ciepło, w końcu zostawiając w spokoju serwetkę. - Mogłabym Pana spytać o parę rzeczy? - Było to jednak pytanie czysto retoryczne, bo bez względu na to jak wyglądałaby odpowiedź Edwarda, dziewczyna i tak chciała go wypytać o kilka interesujących ją faktów. - Nawet jeśli byłyby to pytania tak absurdalne jak ulubiony kolor, czy pora roku? - Spytała wyraźnie rozbawiona. Lubiła wiedzieć takie "błahostki". Kto wie, może kiedyś będzie miała okazje kupić jakiś drobiazg Edwardowi i będzie jej potrzebny kolor aby chociaż trochę przypadł mu do gustu? Pomimo tego, że pewnie do jutra o tym zapomni i tak ją to ciekawiło. - Może na początek... - Splotła dłonie na kolanach. - Jaki zawód pozwala na bywanie w miejscach takie jak to? - Hope uważnie wpatrywała się w Edwarda. - Jestem ciekawa, gdzie taki człowiek jak Pan pracuje. - Wątpiła bowiem, że mężczyzna jest bardzo popularnym sprzedawcą kebabów. Nie widziała go również w roli sławnej sprzątaczki. No chyba, że Edward potajemnie sprząta ubikacje i garderoby celebrytów. Nie, zdecydowanie nie pasowało by to do niego. Ani trochę. Przepraszam za zwłokę.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Sob Lip 16, 2016 2:25 pm
/tak, krócej, bo brak weny.
- Niech panienka się tym nie martwi – puścił do niej oczko tym zdrowym okiem – Niech panienka po prostu wybierze z menu to, co panienkę interesuje. Proszę się nie ograniczać do najtańszych potraw. Najważniejsze, by panience smakowało i żeby panienka nie była głodna. – nawinął na palec wskazujący lewej ręki cienkie pasmo włosów, które ulokowało się tuż nad nosem, pomiędzy oczami, i zaczął się nim bawić. Usłyszawszy, co dziewczyna chce zamówić, zmarszczył lekko czoło, ale nic nie powiedział. Po prostu oczekiwał, że ta zamówi coś innego, coś mniej skromnego, no ale skoro wybrała herbatę, nie będzie jej namawiał do wybrania czegoś innego. To jej wybór i on nie będzie w niego ingerował. Już był przekonany, że uszata zadowoli się jedynie gorącym napojem, gdy nagle ta spytała się go o radę w wyborze. - Pewnie wegetarianka? – uśmiechnął się serdecznie – Może panienka zasmakuje placów ziemniaczanych polanych leczem wegetariańskim? Próbowałem tego z dwa razy i mi przypadły do gustu... Czy panience również, nie wiadomo, ale mam dobre przeczucia. W końcu powiedzieli kelnerce, co zamawiają (Edward wybrał tę samą potrawę, którą zasugerował Hope), ta odeszła z kulturalnym uśmieszkiem, który sprawił, że młoda pracownica wyglądała jeszcze ładniej, niż była w istocie. Nie odpowiedział na jej pytanie o zabarwieniu czysto retorycznym,jedynie kiwnął lekko głową na znak, że zgadza się, by ta zadała mu kilka pytań.Oparł łokcie na stole, głowę na dłoniach (nie zważał na to, że nie wypada) i spojrzał jej głęboko w oczy. Oczekiwał słów, uwalniających się z jej uroczych ust. - Bibliotekarz – kiedy zdradził jej swoją profesję, w tym samym momencie podeszła do nich ta sama kelnerka, co wcześniej i postawiła zarówno przez dziewczyną, jak i Edwardem porcję trzech placków ziemniaczanych polanych leczem wegetariańskim. Mężczyzna przez dłuższy czas przypatrywał się cudownie pachnącemu daniu, ale nie wziął widelca i noża do rąk, a przynajmniej nie od razu. Czekał, aż uszata zrobi to jako pierwsza. Kiedy tylko jej sztućce dotkną ciepłej strawy, i on sam weźmie pierwszy kęs. - Mimo niewysokiej wypłaty, lubię czasem zaszaleć. Chociażby poprzez wydawanie sporej ilości gotówki, ale tylko od czasu do czasu. - Smacznego – powiedział, kładąc dłonie na sztućcach i oczekując, aż jego towarzyszka uczyni pierwszy krok.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Czw Lip 21, 2016 8:59 pm
Hope była mile zaskoczona uczuciem, jakie w tym momencie jej towarzyszyło. Możliwe, że to tylko jej bujna, dziewczęca wyobraźnia lub fakt, że jej przemarznięte ciało, już nie narażone na zimny wiat i deszcz, w końcu miało okazję dopuścić do siebie odpowiednią temperaturę. Usunięcie pewnych wspomnień również mogło mieć "drobny" wpływ na jej samopoczucie i postrzeganie otaczającego ją miejsca. Nastolatka miała jednak wrażenie, że Edward przystopował z wrednymi docinkami, zmienił lekko ton i stał się o wiele przytulniejszy niż wcześniej, do tego stopnia, że białowłosa miała ochotę do niego przykicnąć i go mocno wyściskać. Było jednak pewne, że nawet przez sekundę mężczyźnie nie będzie się to podobać i dziewczę zostanie natychmiastowo wystawione za drzwi. Dlatego oszczędzając sobie problemów i nie robiąc nic na przekór zasadom nietykalności Edwarda, jedynie posłała mu ciepły uśmiech, w momencie kiedy mrugnął do niej i potwierdził, że dziewczyna może zamówić co chce, nie zważając na ceny dań. Mimo jego zapewnień, nie pozwoliła sobie na wykupienie całej zawartości karty, jaką dostali od kelnerki i została przy swojej wymarzonej, bezpiecznej, gorącej herbacie. Panicz Edward pośpieszył również z doradzeniem posiłku, jaki powinna zamówić. - Z wielką chęcią skosztuję - Kiwnęła tylko twierdząco na wzmiankę o wegetarianizmie i próbowała sobie przypomnieć, kiedy ostatnio miała okazje zjeść placki ziemniaczane - dawno. A z wegetariańskim leczem nie próbowała ich nigdy, brzmiało to jednak naprawdę zachęcająco. Ona, jako białowłosa kucharka z zamiłowania, lubiła próbować nowych rzeczy. Nie miała często okazji gotować drugiej osobie, jednak swoje podniebienie zaspokajała w stu procentach. Zatem okazja zjedzenia czegoś, czego wcześniej nie jadła (a przy okazji, próba odwzorowania danej potrawy we własnej kuchni) była naprawdę obiecująca. - Jada Pan mięso, prawda? Czy... - Przysłowie "Wyskoczyć jak filip z konopi" przy tej istocie, naprawdę nabiera znaczenia. Zanim dokończyła, zamilkła na chwilę, jakby się zastanawiając, czy na pewno może o to spytać. Tak, miała właśnie zamiar zadać jedno z jej dziwnych pytań. - Potrafiłby Pan opisać jaki ma smak? Jestem po prostu ciekawa... - kiedyś dostanie medal za swoje głupie pytania, sama jest o tym w pełni przekonana. A całe pytanie brzmiało tak, jakby pytała, czy Edward ma męża i zaadoptowaną trójkę dzieci oraz dwa chomiki. Mimo wszystko ciekawość wzięła górę. Tak jak człowiek zastanawia się, jak to jest być ptakiem i latać po błękitnym niebie, tak uszata niewiasta zostawała sam na sam ze swoim sprzętem kuchennym i zastanawiała się, jaki smak ma mięso. Sama raczej nie miała najmniejszej ochoty tego testować, jednak może udałoby jej się zrozumieć czy ma ono wyjątkowy, odróżniający się czymś szczególnym od już jej znanych, smak, czy po prostu istnieje coś, czym można by go zastąpić. Kto pyta, nie błądzi, prawda? Jak zwykle coś przerwało jej ambitne rozmyślania o mięsie i była to z pewnością ciemnowłosa kelnerka, która przyszła odebrać od nich zamówienie. Mężczyzna zamówił wcześniej wspominane placki ziemniaczane z leczem nie tylko dla Hope ale również dla samego siebie i bądź co bądź, trochę to ucieszyło dziewczynę. Nastolatka nie była z tych, którzy za wszelką cenę starali się obrzydzić mięsne posiłki i sprawić aby wszyscy nagle byli roślinożerni. Sama była przekonana, że mięso jest zdrowe i musi być smaczne, sam jednak fakt, że to było żywe, urocze stworzenie sprawiał, że nie mogła się go tknąć. Przecież Edward zawsze mógł zamówić coś krwistego, a jej zdecydowanie lepiej będzie spożywać posiłek, kiedy nie będzie musiała widzieć na sąsiednim talerzu jakiegoś udźca czy, co gorsza pasztetu z królika. Kiedy uśmiechnięta pracownica restauracji, zniknęła z ich zamówieniem, mężczyzna udzielił odpowiedzi na kolejne pytanie białowłosej. - Zapewne lubi Pan książki i ciszę... - Skwitowała i wyobraziła sobie Edwarda, relaksującego się z książką za bibliotecznym biurkiem, co chwilę groźnie mierząc wzrokiem, energiczne nastolatki, które zamiast skupić się na swoim zadaniu, chichoczą radośnie przerywając tym samym błogą chwilę spokoju tego miejsca. - Często upomina Pan takie wesolutkie, plotkujące dziewczęta jak ja? - Mimowolnie zaśmiała się cicho na widok, który wykreował się w jej głowie. Chwilę później na ich stole pojawiło się zamówienie. Pachniało tak świetnie, że przez chwilę Hope chciała się na nie rzucić jak nieoswojona bestia, jednak kiedy przypomniała sobie, że wciąż posiada ludzkie zachowanie, chwyciła ostrożnie sztućce w dłonie, tak samo jak Edward. Oprócz zapachu, zachwycało również samo podanie, sam talerz wyglądał jak małe, kulinarne dzieło sztuki. Czarnokrwista popatrzyła pytająco na mężczyznę. - Smacznego - Odparła z uśmiechem i wzięła do ust pierwszy kęs. Tak jak się spodziewała, było pyszne. Byłoby oczywiście głupio pomyśleć, że w tak drogiej restauracji podają średnio smaczną, gotowaną marchewkę, jednak zawsze mogło jej coś nie przypaść do gustu. Tutaj jednak w pełni mogła rozkoszować się smakiem potrawy. - Miał Pan racje, to jest świetne - Powiedziała, gdy tylko połknęła kilka pierwszych kawałków, pomrukując z zachwytem. Jednak żadne danie nie mogło jej przeszkodzić w zadawaniu kolejnych pytań, bez względu na to, jak doskonałe by było. - Zawsze chciał Pan pracować w bibliotece, czy miał Pan zamiar robić coś zupełnie innego? - Zapytała w chwili, kiedy akurat nie miała buzi pełnej placków.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Wto Sie 02, 2016 12:53 pm
Nie da się ukryć jednego. Że uszata nieco zaskoczyła Edwarda swoim pytaniem. Jak smakuje mięso? Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że raczej nie podoła temu zadaniu – "misji" opisania jej smaku mięsa. Mięso smakowało jak mięso. Ot, po prostu. Spojrzał na nią, wyglądając na nieznacznie zdziwionego, co nie było do końca prawdą. Jeżeli mamy być szczerzy, był bardzo zaskoczony. I co on jej odpowie? Nie ma wyjścia, powie to, co sam pomyślał, nie przekręcając własnych słów, mówiąc dokładnie to, co przeszło mu przez głowę. - Pewnie panienka wie, że są rzeczy i sprawy, których nie da się opisać słowami – spojrzał jej w oczy, jakby był zainteresowany wydłubaniem jej źrenic. Nie było to oczywiście prawdą, ale nie da się ukryć, że tak to właśnie wyglądało i tym samym Hope mogła to tak właśnie odebrać. Tak, mogła. Nie musiała, jednak nie da się ukryć, że to dość prawdopodobne. - Podobnie jest ze smakiem mięsa. Dziwne, zazwyczaj Edward aż emanował chęcią dokuczania innym. Teraz zmienił się nie do poznania. Co prawda to prawda, potrzeba wywyższania się i ukazania własnej rzekomej doskonałości została, może nie aż tak wielka... ale jednak. Została zmniejszona, albo po prostu Edward powstrzymuje się przed wypowiedzeniem niektórych słów, które kłębią się w jego umyśle i aż proszą się o uwolnienie drogą krtani. To również nie pasowało do niego, mężczyzna zazwyczaj nie hamował się z wypowiedzeniem na głos własnych myśli. Można po tym wywnioskować, że jest naprawdę ciekawą osobą. Może nie aż tak ciekawą, jak on sam przedstawia siebie za pomocą słowa mówionego, ale mimo tego ciekawą. Postanowił nie odpowiadać na jedno z pytań, uznając je za prowokację. Czy miał rację? Nie wiadomo, jednak dla niego samego jego własna opinia była najważniejsza i niepodważalna. Tak, to inne elementy charakteru Edwarda dały o sobie znać. Jak widać, jednak nie zmienił się nie do poznania, ale, kto wie, co będzie dalej. Przecież wszystko mogło się zdarzyć, świat potrafi zaskakiwać. Szkoda, że on sam nie zdawał sobie zbytnio sprawy z własnej metamorfozy... tak, jak już wiemy, nie była absolutna, a dotyczyła Edwarda jedynie w niektórych elementach. - Smacznego – odpowiedział dziewczynie i z sympatycznym uśmieszkiem, zdobiącym jego oblicze również skosztował potrawy a patrząc na twarz swojej aktualnej towarzyszki, poznał, że i jej smak placków ziemniaczanych z dodatkiem lecza wegetariańskiego przypadł do gustu, z czego bardzo się ucieszył. Ucieszył się jeszcze bardziej, gdy uszata potwierdziła słownie to, co mężczyzna zauważył, co sprawiło, że dowiedział się, że jego przeczucia były trafne. Robił wrażenie sympatycznego i uprzejmego... do czasu, aż pewna cecha jego charakteru dała o sobie znać. A miało być tak pięknie... Niestety, były to tylko złudzenia i błędne przypuszczenia, że będzie się tak zachowywać, od tej chwili, ciągle. A przynajmniej do końca spotkania pewnego szpiega z pewną czarnokrwistą istotą. - A musi panienka wszystko o mnie wiedzieć? – spojrzał w jej oczy ponownie, jednak teraz w jego otoczonych tęczówkami źrenicach zrodziło się coś zupełnie innego, tak bardzo odmiennego od tego, co wcześniej uszata mogła w nich ujrzeć. - Czyżby panienka chce mi udowodnić, że moje życie jest nieciekawe, bo uważa mnie panienka za kogoś nudnego, jako że pracuję w bibliotece, hę? Muszę panienkę rozczarować. Mój żywot i tak z całą pewnością jest ciekawszy od żywota panienki. ukroił kolejny kawałek placka ziemniaczanego, włożył do ust a kiedy przełknął, kontynuował wypowiedź. - Pewnie gdzieś w skrytości ducha panienka mi zazdrości i próbuje zniwelować to uczucie niższości względem mnie, poruszając temat mojej nieciekawej pracy. Ale moja praca to jedynie ułamek mojego życia. – uśmiechnął się krzywo – nie należy oceniać książki po okładce. Nie wiem, czy panienka rozumie sens tego powiedzenia, ale coś czuję, że nie. No, tak to już jest z osobami z poziomem inteligencji poniżej średniej. Następnie, jakby nigdy nic, jakby właśnie w ogóle nie obraził swojej aktualnej towarzyszki, uśmiechnął się serdecznie. - Cieszę się, że panience smakuje. Jeśli panienka chce, może zamówić potem coś jeszcze. Mam nadzieję, że herbata również ma nienaganny aromat. Dziwne, w tych ostatnich słowach nie było nawet odrobimy nieuprzejmości. I ta uprzejmość była jak najbardziej szczera.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Sro Sie 17, 2016 11:25 pm
Tak jak uszata myślała, pytanie odnośnie smaku mięsa zdziwiło mężczyznę tak, jakby spytała o jego adoptowane chomiki. Zdawała sobie sprawę z głupoty jej słów, jednak patrząc na lekko zaskoczonego Edwarda w ostateczności nawet chciała machnąć ręką i powiedzieć, że nie było tematu. Mimo wszystko blondyn nie zbył ją ciszą i udzielił jej odpowiedzi, która może nie koniecznie zadowoliła Hope, aczkolwiek utwierdziła ją w tym, że powinna sobie niektórych rzeczy w życiu oszczędzić. Mięso to mięso, gruszka to gruszka i nie ma co drążyć. - Mhm... rozumiem. - W odpowiedzi mruknęła tylko zmieszana, kiedy jej towarzysz popatrzył na nią jakby miał ochotę ją rozszarpać. Uciekła wzrokiem licząc na to, że przerwanie kontaktu wzrokowego, lekko załagodzi sytuację. Przez chwilę nawet przeszło jej przez myśl, że mężczyzna powoli męczy się jej obecnością i tylko jego dobre maniery, nie pozwalają mu jej wypłoszyć od stołu dopóki nie skończy posiłku. Szybko jednak uznała, że nie miał najmniejszych problemów z prawieniem jej nieprzyjemnych uwag, więc z zręcznym pozbyciem się jej również by nie zwlekał. Kiedy ich oczy ponownie się spotkały w Edwardzie znów pojawiła się ta uprzejma i łagodna strona, jaką dziewczyna zdążyła już polubić. To zabawne jak jeden człowiek może być skomplikowany. Oczywiście w przeciwieństwie do niej. Czarnokrwista była niezwykle prosta w swoich oczach jak i w opinii wszystkich innych. Niewiele potrzebuje do szczęścia ot, jakieś towarzystwo, trochę słodyczy, kartkę papieru i przybory do rysowania. Potrafi cieszyć się z najmniejszych, tak mało znaczących drobnostek, a wszystkich ludzi traktuje jednakowo. Nie miała jeszcze okazji darzyć kogoś jakąś większą sympatią ani zachowywać się inaczej niż zwykle w czyjejś obecności. W dodatku nie jest kimś, kto potrafi zaskoczyć. Edward jednak, chociaż znali się naprawdę krótko, zdążył jej ukazać co najmniej dwa oblicza. Z jednej strony zachwalał swoją osobę nad wszystkie inne, próbując udowodnić wszystkim jaki to jest wspaniały i wyjątkowy. Ciężko było również nie zauważyć, że przyjemność sprawiało mu, obdarzanie innych (albo wyłącznie jej) mało przyjemnymi uwagami. Było to całkowite przeciwieństwo białowłosej, co tak naprawdę wcale jej nie przeszkadzało. Jednak z drugiej strony, blondyn potrafił naprawdę ładnie się uśmiechnąć i być naprawdę dla niej uprzejmy, jakby na chwilę zapominając, że ma ogromną ochotę powiedzieć jej coś niemiłego. Białowłosa wzięła do ust kolejny kęs, mniejszy niż wcześniej chyba tylko dlatego aby mogła dłużej smakować całej potrawy. Próbowała rozgryźć co dokładnie znajduje się w leczu, ukradkiem zerkając Edwarda, który również zaczął jeść. Przez chwilę wyglądał na zadowolonego, do czasu... Nastolatka odłożyła ostrożnie sztuczce na brzeg talerza i wytarła delikatnie usta serwetką. Westchnęła zrezygnowana i poprawiła grzywkę, która znowu wchodziła jej do oczu. - A jeszcze niedawno radził mi Pan, abym nie powtarzała tego, co jest oczywiste. Czyżby nie stosował się Pan do własnych cennych porad? - To naprawdę niezwykłe, że potrafiła przypomnieć sobie w danej chwili jakiś fragment jego słów i odważyć się go jeszcze przytoczyć do rozmowy. Mówimy przecież o króliku, który gubi się w drodze do domu. - Podczas naszego uroczego spotkania zdążyliśmy już dojść do porozumienia, że moje życie jest niczym w porównaniu do Pańskiego. - Uśmiechnęła się smutno. Chwyciła do ręki filiżankę z herbatą i upiła łyk. Jedzenie wyglądało tak dobrze, że zupełnie zapomniała o napoju, który zamówiła. - Nie uważam również, że praca w bibliotece jest profesją dla nudnych osób. - Kontynuowała swoją wypowiedź chwytając ponownie sztućce w dłonie. - Musi Pan zrozumieć, że jestem ostatnią istotą na tym świecie, która próbowałaby zakwestionować Pana wyjątkowość. - Wzięła na widelec kawałek placka i uniosła go do ust. Zawahała się przez chwilę, myśląc, czy nie powinna przed tym odpowiedzieć na jego zaczepkę. Szybko jednak zrezygnowała chcąc przemilczeć słowa jasnowłosego. On jej chyba nie polubił. Znów westchnęła zrezygnowana słysząc to, co do niej powiedział. - Rozmowa z Panem, Panie Edwardzie uroczy pedofilu blondasku... - Użyła tego określenia, ponieważ dawno już tego nie robiła. - To takie stąpanie po zamarzniętym jeziorze. - Metafory w jej wykonaniu zawsze kończą się źle i lepiej zakończyć to teraz niż pozwolić jej dokończyć myśl. - Lód wydaje się gruby i nienaruszony, a my robimy wszystko aby przejść bezpiecznie, a i tak wystarczy jeden krok w nieodpowiednim kierunku i wpadamy do lodowatej wody. - No cóż, dokończyła. Głos w jej głowie tym razem nie wypełnił swojej funkcji i stało się. - Nie mam pojęcia jak do Pana dotrzeć, aby nie myślał Pan, że próbuję Pana obrazić, czy sprowokować. - Na jej talerzu już prawie nic nie zostało, a przecież chwilę temu zaczęła jeść. Przez moment chciała jeszcze zapytać Edwarda, czy nie ma czasem jakiegoś rozdwojenia jaźni, jednak powstrzymała się biorąc przykład z jej pytania o mięsie. - I nie muszę o Panu wiedzieć wszystkiego... Wystarczy mi tylko to, co aktualnie mnie interesuje. - Posłała mu przelotnie uśmiech, starając się ze wszystkich sił zignorować jego ciepły ton głosu i sposób w jaki sam się uśmiechał mówiąc, że cieszy się z jej zadowolenia posiłkiem. Przywołanie go do tej uprzejmej strony, sprawiało jej niemałą przyjemność. Gdyby tylko mogła już go takiego zatrzymać. -Mmm! - Mruknęła z szerokim uśmiechem małej sześciolatki. - Herbata jest idealna, właśnie czegoś takiego było mi trzeba. - Upiła kolejny, dużo większy łyk korzystając z tego, że napój trochę ostygł.
Farlan
WRONA / KOTTUR
Liczba postów : 130
Imię i nazwisko : Farlan McPherson
Wiek : 16 lat
Wzrost i waga : 170 cm | 57,5 kg
Temat: Re: Restauracja Wto Paź 18, 2016 5:44 pm
Wieść o kursie zdawała się rozejść, niczym ciepłe bułeczki w piekarni. Nie dziwnym był też fakt, iż przed samym budynkiem restauracji zebrało się sporo różnych osobistości. Jakaś grubsza, na oko czterdziestoletnia kobieta, którą chciało aż się spytać o ciążę, trzy szkolne koleżaneczki, które obgadywały wszystkich i wszystko dookoła, nie szczędząc całkowitej krytyki wszelkim brudnokrwistym istotom, czy nawet duet nowożeńców, których japoński wydawał się być dość... łamany, jakby ci nie pochodzili stąd. Znalazła się także dość wysoka, czarnokrwista kobieta, którą zdradzały rudy, lisi ogon, czy uszy. Gdzieś nieopodal wejścia znajdywał się także jakiś chłopak ubrany tak, jakby chciał jak najbardziej odizolować się od reszty społeczeństwa. Przesadnie naciągnięty kaptur, czy chyba ciut za duża bluza z pewnością wyróżniały go z reszty osób, jednak nie to się liczyło. Wszyscy jednak zostali odesłani do innego wejścia, które miało zaprowadzić ich do kuchni. W końcu żadne z nich nie przyszło tutaj ucztować. Dlatego też zostało już im tylko ruszyć do drugiego wejścia, gdzie w budynku - poza różnego rodzaju przyborami gotowymi do użycia na specjalnych stanowiskach, znajdywała się wyłącznie jedna kobieta, która w spokoju zajadała się serowymi chrupkami, popijając je co jakiś czas zieloną herbatą. Miała ciemnobrązowe włosy i granatowe oczy, a jej twarz zdawała się być dość spokojna i względnie pogodna, jakby nie przejmowała się różnorodnością uczniów, czy właściwie tym, że lada moment powinni się jakoś zorganizować. W końcu mieli jeszcze troszkę czasu zanim rozpoczną...
Bezdomny Kot
KRUK / WYRZUTEK
Liczba postów : 708
Imię i nazwisko : Yume.
Wiek : 16 lat.
Wzrost i waga : 168 cm || 58 kg
Temat: Re: Restauracja Sro Paź 19, 2016 3:07 am
Tego ranka zerwał się z łóżka jeszcze przed wschodem słońca. Jak nie on. Był nocnym stworzeniem, które lubowało się w spaniu w dzień a grasowaniu w nocy. Teraz jednak było inaczej. Dzisiaj rozpoczynał się kurs, na który od dawna czekał. Zresztą, wreszcie udało mu się zarobić na niego i trafić na wolne miejsce. Dlatego też był jednym z pierwszych, którzy niecierpliwie oczekiwali startu, stojąc pod drzwiami restauracji. Nie rozglądał się na boki, nie przyglądał innym uczestnikom. Nie interesowali go. Miał jeden, konkretny cel: gotowanie. I tego się trzymał. Oczami wyobraźni już widział siebie samego w kuchni u Newtona, gotującego coś dla niego zamiast spalenia kuchni. Miał tylko nadzieję, że w restauracji niczego nie spali. Końcówka ogona drgnęła, tak samo jak lewe ucho, kiedy drzwi zostały uchylone i wpuszczono cały motłoch do środka. Od razu ściągnął kurtkę i zawiesił ją na wieszaku, zarzucił na siebie przygotowany fartuch i stanął przy jednym w wybranych stanowisk, oczekując startu, nie mogąc powstrzymać narastającej ekscytacji.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Sro Paź 19, 2016 3:51 am
Dziś cię nie obudzę, leniwy dupku, wyszeptał w ucho współlokatorowi, który mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i obrócił swój leniwy zadek na drugą stronę. Rosjanin zaśmiał się w odpowiedzi, a potem wyszedł z mieszkania z premedytacją trzaskając drzwiami, chociaż i tak wiedział, że nic nie jest w stanie obudzić tego lenia i osła w jednym. Kurs gotowania była dla kogoś jego pokroju zajęciem wręcz idealnym. Od miesiąca próbował na własną ręką przygotowywać coś japońskiego, co w efekcie okazało się być sztuką samą w sobie. Ze swoją książką kulinarną pod pachą udał się do restauracji, której adres widniał na ulotce, którą dostał, gdy zapisywał się na kurs. Tłumik przed lokalem utwierdził go w przekonaniu, że trafił we właściwie miejsce. Zarzucił kaptur na głowę i wcisnął dłonie do kieszeni. Było chłodno. Zima zbliżała się coraz bardziej, a jesienny wiatr hulał po ulicach miasta. Zadrżał, choć zdecydowanie w Rosji od tej porze roku było zimniej. Gdy drzwi restauracji otworzyły się, wślizgnął się do środka jako jeden z pierwszych, by nie dostać najgorszej miejscówki. Omiótł spojrzeniem pomieszczenie, a na jego ustach pojawił się niezgrabny uśmiech, kiedy ślepia zatrzymały się na Czarnokrwistym z kocimi cechami. Podszedł w jego kierunku, zaklepując sobie przy okazji stanowisko obok niego. — One są prawdziwe? — zapytał i, by się upewnić, dotknął ucho wystające z czarnej czupryny niskiego kocurka. Znał go, to nie podlegało żadnej dyskusji i uzmysłowił sobie to minutę później. — Zdaje się, że chodzisz do klasy z tym rozwydrzonym dupkiem — zauważył, choć najbardziej interesowała go fizjonomia swojego rówieśnika. Złapał go za ogon. — Ale puszysty! — Ucieszył się. — Zamrucz dla mnie! Wyciągnął telefon, by zrobić swojemu nowemu obiektowi zainteresowań zdjęcie. — Uśmiechnij się — doradził mu i wcisnął odpowiedni przycisk, strzelając sobie z nim selfie. I w taki oto sposób chłopak zapomniał o swoim prawdziwym celu przybycia do restauracji, a książka w tym wirze ekscytacji dawno skonfrontowała się z podłogą.
Farlan
WRONA / KOTTUR
Liczba postów : 130
Imię i nazwisko : Farlan McPherson
Wiek : 16 lat
Wzrost i waga : 170 cm | 57,5 kg
Temat: Re: Restauracja Wto Lis 01, 2016 5:39 pm
Z początku mogło wydawać się, że prowadząca zapomniała o głównym celu ich spotkania. Wszystko do czasu, aż ta w końcu dopiła swoją herbatkę, aby następnie przesunąć wzrokiem po zebranych. Wszystko zdawało się nad wyraz normalne. Mimo wszystko, zapał niektórych osób zdawał się cieszyć kobietę. Ta uśmiechnęła się, aby chwilę później wyprostować się i postąpić z dwa kroki do przodu. - Witajcie serdecznie na tych oto zajęciach z gotowania. Nazywam się Hiriyama You i przez najbliższych kilka spotkań spróbuję wam przybliżyć niemożliwą do opisania słowami sztukę, jaką jest kuchnia japońska. Zanim jedna zaczniemy... Byłabym wdzięczna, gdybyście podzielili się własnymi doświadczeniami. Wszystko się liczy, nawet umiejętność zaparzenia wody na herbatę! - powiedziała wszystko dość spokojnie, aby ostatecznie utkwić wzrok w najbliższych niej 'ławkach', przesuwając wzrokiem po zebranych i oczekując, że ktoś w końcu odważy się zabrać głos, bądź jak w przypadku niektórych Rosjan, przypomni sobie cel dzisiejszego spotkania.
Bezdomny Kot
KRUK / WYRZUTEK
Liczba postów : 708
Imię i nazwisko : Yume.
Wiek : 16 lat.
Wzrost i waga : 168 cm || 58 kg
Temat: Re: Restauracja Nie Lis 06, 2016 12:46 am
Czuł narastające podniecenie zbliżającą się nauką. Lubił się uczyć. A nauka przychodziła mu zaskakująco łatwo. Teraz jednak jego motywacja była podwójna. Wreszcie nauczy się gotować. Wreszcie nie będzie palił za sobą garnków i patelni. Wreszcie kuchnia po nim nie będzie wyglądała jak pole minowe po wybuchu. No i najważniejsze – będzie mógł ugotować coś dla Newtona. Ten dzień naprawdę zapowiadał się fantastycznie. ”One są prawdziwe?” - Hm? – przechylił głowę na bok, spoglądając na wyższego chłopaka z zaciekawieniem. Ucho drgnęło pod nagłym dotykiem a potem… a potem wszystko potoczyło się z zawrotną prędkością. Nieznajomy był natarczywy i pozwalał sobie na rzeczy, za które Yume mógłby wydrapać oczy. Złapał za swój ogon i wyrwał go z dłoni jasnowłosego, czując jak jego policzki pokrywają się szkarłatem. - NIE DOTYKAJ! – krzyknął głośno, cofając się bardzo szybko, byle znaleźć się jak najdalej tego wariata. - Przepraszam, mogę zmienić stanowisko? Bo mnie tutaj obmacują! – jęknął, pytając się kobietę której imienia nie usłyszał. Zagryzł dolną wargę czując dziwne napięcie. Kim on był i czego chciał? Wyglądał jak jakiś napaleniec i chory fan Ciemnokrwistych. Nie spodobał mu się. Nie polubił go. Niech sobie idzie. - O-odsuń się ode mnie, człowieku. – prychnął, a jego źrenice zwęziły się do poziomych kresek.
Gość Gość
Temat: Re: Restauracja Wto Lis 22, 2016 9:37 pm
Nadymał policzki, robiąc minę rasowego chomika, gdy zerknął na wyświetlacz telefonu. Kocurek nie wyglądał jak korzystnie. Jak pies ze wścieklizną. — Miałeś się uśmiechnąć... — mruknął bardziej do siebie niż do kotowatego. Alosza był w tym momencie w swoim świecie i nic poza nim go nie interesowało. Toteż słowa kobiety do niego nie doleciały. Całkowicie skupił się na Czarnokrwistym o genach kota, oceniając go spojrzeniem. Nie był przebierańcem. — Zawrzyjmy układ. Odsunę się, jak zdradzisz mi swoje imię i... dasz zaprosić się na obiad, o — zdecydował w końcu, stwierdzając, że to uczciwy układ. Ponownie ograniczył przestrzeni osobistą chłopaka do zbędnego minimum, wlepiając w niego swoje ślepia.