IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

Share
 

 Sala główna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Bezdomny Kot
KRUK / WYRZUTEK

Bezdomny Kot
Liczba postów : 708
Imię i nazwisko : Yume.
Wiek : 16 lat.
Wzrost i waga : 168 cm || 58 kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Sala główna   Sala główna EmptyPon Paź 31, 2016 1:35 am

Sala główna 5TRqW4P

Dom znajduje się na wzniesieniu, z dala od cywilizacji, otoczony praktycznie z każdej strony martwymi drzewami. Stara ścieżka wyłożona nierównymi kamieniami prowadzi wprost przed upiorne drzwi z kołatką w kształcie ludzkiej głowy.
W środku jest równie upiornie, co na zewnątrz. Panuje półmrok, który rozganiają jedynie migoczące światła palących się świeczek oraz blask dyni, złowrogo łypiących na zebranych. Sala udekorowana jest przeróżnymi ozdobami typowo Halloweenowymi. Z sufitu opadają serpentyną pajęczyny, gdzieś w rogu widnieje włochaty pająk, gdzie indziej nietoperze. W tle rozbrzmiewa cicha muzyka wygrywana na skrzypcach. Po lewej stronie, pod ścianą znajduje się syto przykryty stół, z którego każdy może korzystać i się częstować. A to dopiero początek...
Powrót do góry Go down
Ava
ZIĘBA / WYRZUTEK

Ava
Liczba postów : 32
Imię i nazwisko : Aya "Ava" Maki
Wiek : 17 lat
Wzrost i waga : 165/w normie

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyPon Paź 31, 2016 10:54 pm

Nerwowo zgniatała w dłoni liścik, którego treść znała już niemal na pamięć. To, czego pożądasz jest na wyciągnięcie ręki. Tak właśnie zaczynała się wiadomość. Czy właśnie to jedno, pierwsze zdanie wystarczyło, by skłonić Avę do podjęcia wędrówki na zagadkowe Przeklęte Wzgórze? To, czy może raczej świadomość tajemnicy czekającej na odkrycie i zrozumienie?
Takie rzeczy, takie wiadomości znikąd bywają albo żartami, albo śmiertelnie poważnymi sprawami. Aya wcale nie była pewna, którą z tych opcji woli. Jej ciekawość gryzła się z domieszką tchórzostwa. Z jednej strony - pragnienie zbadania sprawy, odkrycia adresata. Może nawet okazja do zajrzenia w swoje marzenia i pragnienia, chociaż na razie odłożyła tę trochę podejrzaną kwestię gdzieś na inny plan. Czuła jednak jeszcze coś, jakąś uwierającą drobinkę strachu, że właśnie pakuje się w dziwaczną sytuację, która w dalszym rozrachunku wcale nie musi się jej spodobać.
Ale odwrotu już nie było. Stała o kilka kroków od drzwi wejściowych starego domostwa, którego dekoracja niezaprzeczalnie sugerowała, jakie to święto obchodzone jest danego dnia. Rzecz jasna, Króliczasta wciąż mogła okręcić się na pięcie, pomamrotać coś udając zagubienie w obcym sąsiedztwie i ruszyć w drogę powrotną do domu. Ale... ale coś wisiało w powietrzu, coś podszeptywało jej, że liścik nie trafił do niej bez powodu, że gdyby nie przekonała się na własnej skórze o czym traktuje wiadomość, to już nigdy nie dałoby jej to spokoju.
Odetchnęła głębiej, stając tuż pod drzwiami, jakby nie było, upiornego domu. Okolica wydawała się spokojna, może nawet zbyt spokojna, ale Ava nie była właściwie pewna czy powinna spodziewać się typowej imprezy czy raczej spotkania kółka okultystycznego. W każdym razie, nie roztrząsając już dłużej kwesti, na które odpowiedzi miała dopiero znaleźć, zapukała do drzwi.
Chociaż tegoroczna jesień nie skąpiła promieni słońca, a wiatr wciąż pachniał letnim ciepłem, to dla Króliczastej dni zaczynały stawać się po prostu chłodne. Położyła uszy po bokach głowy, a na twarz wstąpił jej rumieniec. Zaczynała żałować, że na swoje Halloweenowe  przebranie nie wybrała postaci noszącej kostium z koca termicznego lub coś w tym rodzaju. Jednak tego roku wybór dziewczyny padł na Madotsuki, bohaterkę pewnej przykurzonej już gry, znanej raczej w węższym kręgu fanów retro ciekawostek. Ale taka właśnie estetyka trafiała w serduszko Avy więc i decyzja nie zapadła zupełnie przypadkowo. Poza tym, strój nie wymagał zbytnich nakładów pieniędzy czy czasu, co całkiem odpowiadało dziewczynie. Włosy zaplecione w dwa warkocze, sweter z odrobinę krzywo przyszytym motywem szachownicy, spódniczka (z wyciętym otworem na puchaty ogon), czarne zakolanówki oraz wisienka na torcie, zdobycz z lumpeksu, cudnie urocze i lśniąco czerwone trzewiki. Na całość zarzuciła płaszcz, założyła rękawiczki i opatuliła się szalikiem - wszystko to w kolorze najczarniejszej czerni.
Nie zapomniała oczywiście o broni, to jest najważniejszym rekwizycie każdego prawdziwego przebrania Halloweenowego. No, prawie każdego. Sporo czasu zeszło Avie na intensywnym myśleniu jak przygotować dla siebie idealny nóż. Prawdziwy, kuchenny, w grę nie wchodził, aż takiej paranoi nie miała. Próby sklecenia czegoś domowymi sposobami skończyły się kompletną porażką, ale na szczęście od groma sklepów wszelkiej maści zapełniło się tanimi replikami ostrzy idealnych dla ludzi i nie-ludzi chcących poczuć się jak rasowy psychopata chociaż ten jeden dzień w roku. Jeszcze kilka kropel farby i voila, przebranie kompletne.
Mamy więc dziewczynę przebraną za bohaterkę dziwacznej i leciwej już gry, za postać której być może nikt z gości (o ile jacyś jeszcze się zjawią...) nie skojarzy. Dziewczyna stoi pod drzwiami, rozciera zmarznięte dłonie, odruchowo sprawdza zawartość kieszeni. Garść cukierków w jednej, tajemniczy liścik i nóż-zabawka w drugiej (chwała płaszczom o głębokich kieszeniach). Od wewnętrznej strony schowała telefon i garść drobniaków, chociaż Czarnokrwista liczy na to, że dzisiejszego wieczoru nie będą jej potrzebne.
Jeśli nikt nie raczył otworzyć drzwi naszej bohaterce, dziewczynę w końcu opuściła cierpliwość (lub przemógł chłód) i chwyciła za klamkę. Otworzyły się? Weszła do środka, rozglądając się odrobinę lękliwie, a kroki podświadomie kierując w stronę stołów z jedzeniem. Zamknięte? Zmarszczyła nosek, wyciągnęła ponownie karteczkę i sprawdziła adres ponownie.

/Mile widziane, gdyby ktoś zdecydował się podbić i... zaprzyjaźnić? Porozmawiać? Cokolwiek? <3
Powrót do góry Go down
Zmora
KRUK

Zmora
Liczba postów : 101
Imię i nazwisko : Edgar Eckstein.
Wiek : 19 lat
Wzrost i waga : 167/62

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyPon Paź 31, 2016 11:19 pm

Jego strój był tradycyjny — nie miał zamiaru przebrać się za Jokera czy Harley Quinn, choć to drugie byłoby całkiem zabawne — ale za to postawił na prostego wampira. Nie, nie tego błyszczącego ze Zmierzchu, ale bardziej krwawego i eleganckiego. Przez kilka chwil zastanawiał się nad wykonaniem kostiumu prawdziwego, pierwszego wampira wprost z dawnych legend, jednak za bardzo lubił żaboty wraz z koszulami, aby z nich zrezygnować.
Wchodził na salę, pilnując by czarna peleryna z czerwoną podszewką o nic się nie zaczepiła. Wystające kły były namalowane na wargach. W sprawie makijażu, miał on także upudrowane ciało — a przynajmniej te widoczne fragmenty, aby sprawiać wrażenie osoby anemicznej.
Co dalej? Biała koszula, żabot, ciemna marynarka, oczywiście peleryna, czarne i przyległe spodnie materiałowe, wpuszczone w wysokie buty z cholewką. Prezentował się naprawdę świetnie, do tego zakładając jeszcze czerwone soczewki i układając w artystycznym nieładzie włosy.
Byłby wspaniałym wampirem.
Byłby, gdyby nie był problemem jego wzrost. Mógł z powodzeniem sobie chodzić i śpiewać "sięgam głową ponad stół", bo ledwo to czynił. A przynajmniej sam miał takie wrażenie. Owszem, był to jego ogromny kompleks. Wzrost.
Nim wszedł na podwórko, zauważył jakąś panienkę. Królicze uszy? Och, ciekawe czy była to tylko ozdoba do stroju, czy jednak miał do czynienia z czarnokrwistą! Od razu w jego głowie narodziły się miliony pytań. Jest dobra w skokach wzwyż, w skokach w dal, w jakichkolwiek skokach? Lubi marchewki? Jak z jej węchem? Postrzega świat w nieco innych barwach? Obawia się większej ilości rzeczy? Czuje dyskomfort przy drapieżnikach, psach myśliwskich? Och, nie mógł się doczekać wypytania jej dokładnie o to wszystko!
Ruszył do drzwi domu, otwierając je i zamykając, chowając się we wnętrzu budynku tuż po wejściu króliczki. Szybko odnalazł ją w półmroku panującym tam i zbliżył się do niej. Pochylił się do jej szyi — co jednak nie wymagało od niego zbytniego schylania się, był zaledwie o dwa centymetry od niej wyższy! — a po tym udał, że wącha damę. Choć nie, nie udawał tego. Rzeczywiście to zrobił, ale... nikt mu nie zabroni prawda?
Smakowity zapach... — rozbrzmiał płynny niemiecki Edgara, a już po chwili uśmiechnął się delikatnie. — Witaj... Widać jesteśmy pierwszymi gośćmi. Nie obawiasz się choćby powrotu? Dama nie powinna chodzić sama... W noc potworów wszystko może się stać, nie uważasz? — zaśmiał się cicho, a po chwili już z uśmiechem stanął przed nią i ukłonił się jej.
Nazywam się Edgar, wybacz mi brak kultury i fakt, że nie przedstawiłem się tak od razu — powiedział, prostując się już po chwili.
Powrót do góry Go down
Aster
DYREKTORKA

Aster
Liczba postów : 144
Imię i nazwisko : Aster Elizabeth Dahlia Blackgarden
Wiek : Równo trzydziestka.
Wzrost i waga : Mniej niż 170cm na 57kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyPon Paź 31, 2016 11:39 pm

Ciekawość to podobno pierwszy stopień do piekła. Niestety, Aster widząc wiadomość tak wspaniale podaną, między stertą nikogo nie obchodzącej poczty nie mogła się powstrzymać i postanowiła udać się na miejsce. Fakt, że mogła by dostać bogactwo czy sławę jakoś do nie nie przemawiał. Czy chciała więc spotkać zmarłego? Um... Nie? Można by się spytać dlaczego więc chciała tam pójść. Dla tych co nie czytają uważnie - cofnijcie się do pierwszego zdania. Tak, przy  wyborze tego niesprawdzonego, niebezpiecznego i nieznanego miejsca zadecydowała ciekawość. W końcu tylko idąc na to spotkanie była wstanie dowiedzieć się kto jeszcze dostał notkę, prawda?
Przygotowanie stroju nie zajęło jej długo. Właściwie tyle co przekazała swoje wymagania. Na to święto Halloween chciała być dość "krwawą" królową - Bathory. W jaki sposób można się przebrać za kobietę znaną z wanienki pełnej krwi? No na pewno nie zamierzała przyjść nago, niesiona w wannie. To byłaby już zbyt dosłowna interpretacja. Mogła się na to pokusić, ale aż taka bezwstydna nie była. Czarna długa suknia niczym ze średniowiecza, z wszytym czarnym gorsetem oraz mnóstwem koronki była poplamiona krwią, tak samo jej twarz, która teraz była blada niczym u trupa. Oczywiście postarała się także, aby jej ramiona oraz nogi były tak blade. Tak na wszelki wypadek, a poza tym podkreślały czerwone wstawki w sukni oraz jej oczy czy usta, które miała dzisiaj w kolorze krwi. A co tam! Jak się bawić to się bawić! Oczywiście nie zapomniała mieć ze sobą czarnych szpilek, które ukrywały się pod potężną suknią. A przy udzie skromnie zaczepiony był zakrwawiony tasak. Oczywiście nie był to prawdziwy nóż. Chyba.
Gdy zbliżała się pora, wsiadła do limuzyny i pojechała we wskazanym kierunku. Nie obyło się oczywiście bez uprzedzeń, haseł bezpieczeństwa oraz informacji na temat niebezpieczeństwa związanego z wybyciem wieczorem w tak szemrane miejsce. No i co zabawne. Wygląda na to, że jej kierowca oraz gosposia bardziej się o nią martwili niż Ava, która prawie zlała fakt iż Aster gdzieś się wybiera. Może to i dobrze? Jednej zrzędzącej osoby mniej.
Podjechała pod wskazane miejsce, a dokładniej tak daleko jak się dało i przeszła się kawałek, aby poznać okolicę. Z daleko poznała miejsce, gdzie spędzi dzisiejszy wieczór. Faktycznie, nikt nie mógł odebrać temu domu wzbudzania dreszczy. Co dobra dekoracja może robić ze zwykłym domem. Weszła po schodkach łapiąc za sukienkę, aby nie zaczepić nią o nic. Nie zamierzała psuć jeszcze swojego stroju. Potem to się zobaczy. W końcu nigdy nie wiesz co się stanie i kogo spotkasz. Podeszłą do drzwi łapiąc za klamkę. Nie zamierzała się bawić w kołatkę, którą swoją drogą uważała za dość stylową. Aż sama zachciała mieć taką. Tak więc chwyciła za klamkę i nakładając trochę siły otworzyła drzwi, które o dziwo nie były takie ciężkie... Z tego też powodu Aster poleciała z drzwiami do przodu prawie wpadając do pomieszczenia. Na szczęście zachowała w tym grację na poziomie damy, a nie chomika. Rozejrzała się po pomieszczeniu mając nadzieję, że nikt nie zauważył tej sceny, która mogła ją postawić w centrum humoru. Niestety, dojrzała dwójkę zajętych sobą ludzi. Puściła więc drzwi, a te zamknęły się z hukiem.
- Tego się nie spodziewałam... - powiedziała jakby w eter i weszła głębiej jakby nigdy nic. Tak, w takich wypadkach najlepiej udawać, że nic się nie stało. Damn, dlaczego jej ostatnio drzwi sprawiają taki problem?
Powrót do góry Go down
The King
TYGRYS

The King
Liczba postów : 25
Imię i nazwisko : Tamur Kamegawa
Wiek : 26 lat
Wzrost i waga : 177,5 cm | 62 Kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyWto Lis 01, 2016 1:19 am

Jeden z bohaterów dzisiejszej opowieści, niezbyt zwyczajny obywatel Tamur Kamegawa,  był właśnie wśród przeglądania swojej niezbyt interesującej korespondencji. Jak zwykle jakieś informacje od firm, rzeczy związane z biznesem oraz reklamy. Wśród nich zaplątało się jednak pewne interesujące zaproszenie. Różniło się od innych. Z niewiadomych przyczyn, to właśnie ono przykuło najbardziej uwagę zacnego czarnokrwistego. Przeczytał on napisaną wiadomość i zastanowił się nad jego treścią. Czy ty bardzo mądra wybrać się na tak podejrzane zaproszenie? Absolutnie nie. No, ale przecież ktoś taki jak on nie będzie siedział w domu i się nudził zamiast przebywać na jakiejś interesującej imprezie. Skoro więc podjął decyzję o tym, że zamierza zagościć na imprezie, musiał wymyślić w jakim to stroju się pokarze. Lubił był oryginalny, dlatego na codzień ubierał się tak ekstrawagancko, że trudno go było przeoczyć. Co więc zrobić, aby i tutaj można go było dostrzec w tłumie? Na początku pomyślał o wybraniu roli wampira. Co prawda to dosyć pospolity wybór, ale za to jak dostojnie i pociągająco można wyglądać w tym stroju. "Niee.. to fajne, ale zbyt popularny. Odpada.". Począł więc zastanawiać się nad czymś innym. Tym razem pomyślał nad strojem z Alicji w Krainie Czarów. Kot Cheshire w sumie najlepiej by do niego pasował.I z wyglądu i z charakteru, raczej by nie miał żadnych problemów. Jednak odrzucił i ten projekt. Na codzień wygląda tak i się zachowuje. Nie byłoby nic interesującego się tak pojawić gdziekolwiek. Dla tych co go znali, byłoby to coś zwykłego, nawet można by było powiedzieć, że olewa tą impreze. Nie, nie można było do tego dopuścić. W zastanowieniu zaczął przeglądać szafę pełną różnego rodzaju strojów.  "Coś szokującego.. coś przyciągającego uwagę.. coś z zakresu horroru.. a może.. to?" pomyślał wyciągając z sterty z rzeczami jakiś strój. "Nie.. nie nadaję się. Ehh.. mogłem pomyśleć wcześniej by znaleźć coś odpowiedniego." Zdecydował się jednak ostatecznie zostać Kotem Cheshirem na tegorocznym wydarzeniu. A zatem wybrane. Od razu ruszył się przebrać w swój wybrany kostium. Niewiele czasu mu na tym zeszło, w końcu łatwo się przebrać w praktycznie codzienne ubranie. Nie minęło wiele czasu aż przygotowany i uśmiechnięty wyszedł z swojej rezydencji. Po dłuższym czasie trafił pod mury starego domu. Akurat w tym momencie jak zbliżał się do wejścia dostrzegł jakąś kobietę. Jak zauważył z odległości zrobiła sobie zauważalne wejście. Cóż nic nie poradzi, że musi zrobić tak samo. Wziął głęboki oddech i poszedł pod drzwi budynku. Następnie szybkim ruchem dłoni otworzył drzwi i wszedł do środka. Stanął w pozie i powiedział głośno.
- Oto przybyłem! Miau! - Po tym poszedł na spokojnie dalej. Ubrany był oczywiście w fioletowy sweter i granatową krótką spódniczkę. Na sweter zarzucony miał bardzo długi szalik w różowo szare paski. Na jednym z swoich kocich uszu miał kolczyka. Poprawił swoją fioletową grzywkę i rozradowany podszedł do niewielkiej grupki zebranych osób. Na jego szczęście przynajmniej jedna z tych osób znajdowała się w jego przedziale wiekowym. Więc nie wyjdzie na pedofila uganiającego się za dziećmi. Chociaż on to w sumie jest kocim demonem, a jak tu takiemu można by było zarzucić taką dziwną i nienaturalną zbrodnię?
- Czołem młodzieży. - Tutaj zamachał miło do chłopaka i dziewczyny. - Oraz witaj lady. - Pokłonił się Aster z gracją. - Widzę że dość niewielkie na razie grono się zebrało. Choć nie powiem, chciałbym zapoznać się z każdym z was. Swoją drogą ma ktoś pojęcie co właściwie będziemy tu robić? Chyba zapomniałem treści zaproszenia. - Zapytał jakże ogarnięty. Tak chwilowo miał ochotę być miłym. Czasami mu się zdarzało. Można było być z tego powodu albo zadowolony, albo i nie. Wybór należał od każdego z osobna.
Powrót do góry Go down
Alexey
SEKRETARZ

Alexey
Liczba postów : 32
Imię i nazwisko : Alexey Bespalov
Wiek : 27 lat
Wzrost i waga : 180 cm/ 70 kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyWto Lis 01, 2016 7:03 pm

Staną u podnóża wzniesienia trzymając karteczkę z zaproszeniem w prawej dłoni. Spojrzał na budynek stojący na wzgórzu i po raz kolejny spojrzał na karteczkę i popatrzył na złoty napis, by po raz kolejny upewnić się co do adresu. To był dokładnie ten budynek. Tak właściwie to przyszedł tu z ciekawości. Co prawda zabawy typu halloween jakoś nie bardzo go pociągały, tak samo jak przebieranki. Mimo to uznał, iż sprawdzi o co chodzi. Główną rzeczą, która przyciągnęła jego uwagę, była wzmianka o bogactwach. Jakby nie patrzeć, pieniędzy nigdy za dużo, prawda ? No bo co innego mogło by go zainteresować. Miłość? To prawie to samo co pożądanie, czego już nie raz doznał. Sława? I tak ma już grono fanek. A może chęć spotkania ze zmarłymi? Po co mu rozmawiać z tymi zimnymi trupami. Wszyscy którzy się dla niego liczą, nadal żyją. Przyszedł tu tylko z czystej ciekawości. Nawet zmusił się do zrobienia jakiegoś przebrania, co prawda niezbyt oryginalnego, ale zawsze coś. Przebrał się za szkielet. Był ubrany w czarny t-shirt z długimi rękawami, z wzorem ukazującym kości klatki piersiowej i rąk. Taki wzór, tylko przedstawiający nogi i dłonie, znajdował się także na jego czarnych spodniach i cienkich, czarnych rękawiczkach. Jego twarz, ku lekkiemu niezadowoleniu, pokrywał makijaż imitujący czaszkę, a blond włosy były gładko zaczesane do tyłu. Z lekkim westchnięciem udał się ścieżką prowadzącą ko strasznemu domostwu. Całe wzgórze było obrośnięte martwymi już drzewami, których gałęzie niepokojąco trzeszczały na wietrze.
- Po cholerę ja to robię...- Zapytał szeptem sam siebie. Nie był strachliwym człowiekiem, lecz miał nikłą nadzieję, że nikt nie odpowie na jego pytanie, zwłaszcza, że w trakcie wchodzenia z wzniesienie, nikogo nie zauważył. Po chwili udało mu się dotrzeć do budynku. Z bliska sprawiał jeszcze gorsze wrażenie. Odpadająca farba, spróchniałe belki, ogólnie budynek sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał się rozpaść. Spojrzał na kołatkę i jakoś stracił ochotę by zapukać i poczekać, aż ktoś mu otworzy. Złapał więc za klamkę i mocnym pchnięciem otworzył drzwi. Zrobił to trochę za mocno i drzwi uderzyły o ścianę, a echo  rozniosło ten dźwięk po okolicy. Wszedł do środka, już ostrożniej, zamykając drzwi za sobą. Rozejrzał się po wnętrzu. Wszędzie wisiały tandetne dekoracje, przez które lekko się zaśmiał. W półmroku zauważył kilka osób, które już zjawiły się, jak się domyślił, dzięki zaproszeniu. Patrząc na twarze innych znalazł znajomą osobę. Uśmiechną się szeroko i pomachał do znajomej, która okazała się być Aster. Oprócz niej były tam jakieś trzy osoby. Był tam jakiś chłopak z kocimi uszami, drugi w stroju wampira i jakaś słodka dziewczyna którą kojarzył ze szkoły. Może jedna z uczennic? Nie przejmując się innymi zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.


Ostatnio zmieniony przez Alexey dnia Czw Lis 03, 2016 7:32 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Gość
Gość

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyWto Lis 01, 2016 7:07 pm

A w co miał się niby przebrać. Myślał, trzymając liścik w dłoni. A był bardzo ciekaw wszystkiego, to nagłe zamieszanie wokół jakiegoś starego domu nie zdarza się często. Wywnioskował też, że całkiem sporo osób zamierza przybyć na to całe wydarzenie. Chyba za często o tym słyszał. No, mniejsza, za coś przeprać się musiał, skoro chciał jednak przyjść. Po za tym, był strasznie ciekaw czy te obiecanki to tak na poważnie. Co prawda, swoją miłość już ma, ale nie pogardziłby paroma monetami na jutrzejszy obiad. A może nawet i tam coś zje?
Tylko był jeden też problem - za bardzo nie miał pieniędzy na przebieranki. Chodził po różnych sklepach ze szmatami i innymi używanymi rzeczami dosłownie z paroma groszami. Resztę musiał trzymać na kosmetyki i inne rzeczy pierwszej potrzeby.
Ostatecznie wszystko poszło na sztuczną, kozią bródkę, jakieś dziecinne wampirze kły, a ze starej, skórzanej kurtki dorobił sobie diabli ogon. Paznokcie specjalnie spiłował w pazury, a o tego założył jakiś mniej porządny garnitur. Czy tak wyglądał diabeł? Nie wiedział, jedynie rogi podpowiedziały mu kierunek stroju, bo je w zasadzie miał idealne do tej roli. Jeszcze tylko ta bródka, zęby i ogon. Nie był przekonany do czegoś takiego, ale niech będzie tajemniczemu liścikowi - przebrał się. No to teraz z buta. Droga łatwa nie była. Akurat ten dzień, pełen przebieranek idealnie sprzyjał spacerowi po mieście. Ludzie brali czarnokrwistych za przebierańców i nie czuć było takiej wrogości w powietrzu. A nawet jeśli, to niewielkie jej symptomy zaraz były tłumione huczną zabawią w towarzystwie dyń, pajęczyn i wiedźm na miotłach.
Drzwi otworzył i cóż... zdziwił się, że tak mało osób zdołało się pojawić. Przybył za wcześnie? Przez ten półmrok nie potrafił rozpoznawać twarzy zebranych. Stał widocznie za daleko. No ale cóż, jest.
To gdzie te skarby?
Powrót do góry Go down
Ava
ZIĘBA / WYRZUTEK

Ava
Liczba postów : 32
Imię i nazwisko : Aya "Ava" Maki
Wiek : 17 lat
Wzrost i waga : 165/w normie

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyWto Lis 01, 2016 9:43 pm

Pochłonięta uważnym lustrowaniem łakoci zajmujących stół przy jednej ze ścian, Ava nie zwróciła nawet większej uwagi na nowoprzybyłego gościa. Wzdrygnęła się dopiero, gdy nieznajomy zdecydował się po prostu i bezceremonialnie ją obwąchać. Dla ciekawskich można wspomnieć, że dziewczyna istotnie pachniała całkiem smakowicie, a mianowicie jakąś owocową nutą z domieszką wanilii. Słodko i niewinnie, tak jak można by tego po niej oczekiwać.
Ze zdumieniem malującym się w oczach spojrzała na chłopaka i odruchowo postawiła swoje królicze uszy, chociaż nasłuchiwać nie było już czego. Zaraz jednak początkowe zmieszanie zniknęło z jej twarzy, a zamiast tego zmrużyła oczy, teatralnie przycisnęła nadgarstek do czoła, jednocześnie leciutko uginając się w kolanach i przez moment naprawdę sprawiając wrażenie, jakby zamierzała zemdleć.
- Czy to właśnie Dracula we własnej osobie zwabił mnie tutaj, biedną i bezbronną, żeby posmakować mojej krwi? - westchnęła niby z przestrachem i zamrugała nagle, jakby otrząsając się z jakiegoś snu. Zachichotała, przerywając tę farsę. Nawet mimo przebrania chłopak nie wyglądał na kogoś, kogo powinna się obawiać, chociaż - z drugiej strony - naprawdę trzeba byłoby się napracować, by Ayę zrazić do siebie samą powierzchownością.
- Wybaczam, Edgarze, i miło mi poznać kolejnego gościa. Do mnie możesz mówić Ava. - odpowiedziała uprzejmym ukłonem i uśmiechnęła się pogodnie.
Uniosła wyżej brwi, słysząc wyrażone na głos obawy chłopaka. Czyżby się o nią martwił czy tylko próbował przestraszyć? Jednak fakt faktem, Aya nie przemyślała tej kwestii, że samotny spacer nocną porą do najprzyjemniejszych należeć nie musi. Na moment mina jej zmarkotniała, ale niemal natychmiast napomniała samą siebie, że zamartwianie się na zapas z pewnością nic jej nie pomoże.
- A nuż znajdę tu kogoś, kto zechce wybawić damę z opałów i wesprzeć bezpiecznym ramieniem w drodze do domu? - puściła do Edgara oczko, wcale a zupełnie nic nie sugerując. Wierzyła we własne możliwości przetrwania w tym okrutnym świecie, nawet podczas samotnej wędrówki do domu, a co! Po prawdzie była to bardziej naiwność niż odwaga, ale może nie planujmy powrotu kiedy przygoda jeszcze na dobre się nie zaczęła.
Uwagi dziewczyny nie umknęła wstawka w obcym języku, jednak w akcencie czy wyglądzie chłopaka nie dostrzegała żadnych rzucających się na pierwszy rzut oka wskazówek. Znawczynią języków nie była, ale mimo to potrafiła chociaż pobieżnie rozpoznać co charakterystyczniejsze brzmienia. Czyżby to był niemiecki? A może bardziej holenderski czy nawet coś ze Skandynawii? Mimowolnie przekrzywiła głowę, jak zawsze podczas zastanowienia nad co bardziej skomplikowaną kwestią.
Ciekawe, ciekawe. Może uczeń z wymiany? Tak, jak Aya nie była świadoma lawiny pytań, które nawiedziły chłopaka, tak i on nie mógł domyślić się formowania w głowie Czarnokrwistej kwestionariusza właśnie na jego temat. Kwestionariusza pełnego pustych pól, póki co, ale może podczas wspólnie spędzonego wieczoru uda jej się znaleźć chociaż kilka odpowiedzi?
Dźwięk otwieranych drzwi mimowolnie oderwał uwagę dziewczyny od rozmówcy i skierował jej wzrok na kolejnego gościa. W pierwszym momencie przez głowę przeleciała jej absurdalna myśl, że oto ma przed sobą kobietę przebraną za ciut krwawszą i mroczniejszą wersję pani dyrektor Blackgarden. Bo spotkać właśnie Aster, właśnie tutaj, właśnie w tym wąskim gronie i właśnie podczas tak tajemniczo-podejrzanej okazji... To wydawało się Avie po prostu zbyt dziwne do przyjęcia. Nie znała osobiście postaci stojącej na czele Hayewakary, może akurat gustowała w takich klimatach, kto wie, ale jednak rozsądek dziewczyny nieco spanikował, nie spodziewając się wcześniej obecności kogoś ze szkolnego personelu. Może Króliczka obawiała się reprymendy za wałęsanie się po szemranych imprezach? Chociaż, z drugiej  strony, czy powinno to kogokolwiek obchodzić i czy w ogóle panna Aster skojarzy Avę z jedną z uczennic?
Czerwonokrwista zastrzygła nerwowo uszami. Na razie nie ma co się wychylać, może tylko czekać na ewentualną reakcję. Jednego była pewna - kiedy następnym razem spotka panią dyrektor na korytarzu, nie sposób się będzie odgonić od wspomnienia stroju krwawej królowej.
- Chodzisz do Heyawakary? - wypaliła nagle, znów w stronę Edgara. Nie była w stanie określić jego wieku oprócz tej pewności, że jest chociaż trochę od niej starszy. Avie nie wydawało się by kojarzyła tę twarz ze szkolnych korytarzy, ale jednocześnie była świadoma, że jej pamięć do osób, których osobiście nie znała do najlepszych nie należy.
Chociaż z tego, co wydawało się Avie w liście nie podano konkretnej godziny przyjęcia, to kolejni goście zaczęli zjawiać się w dziwnym porządku. Przeznaczenie? Z chęcią przyjęłaby wieści o jakiejś magii czy innej, niewyjaśnionej sile tu działającej. Tę dziwną aurę przerwały jednak słowa Czarnokrwistego, który najwyraźniej swoje zaproszenie zgubił lub jedynie postanowił zgrywać zagubionego kociaka. Pytanie było o tyle dziwne, że raczej nikt z obecnych nie mógł być pewny tego, co właściwie ma się wydarzyć. O ile każdy z listów nie brzmiał inaczej, ale coś podszeptywało Avie, że nie tylko ona czuła się odrobinę zagubiona i  odwiedziła stary dom głownie z czystej ciekawości.
- Co będziemy robić? To oczywiste. Wywoływać duchy, palić stosy i pić krew niewinnych. A, i mamy słodkości, o tam. - machnęła ręką w stronę stołów po czym roześmiała się niewinnie, by już po chwili spłonąć rumieńcem, uświadamiając sobie że ten żarcik zbyt wysokich lotów nie był. Nie należała do przesadnie nieśmiałych osób, co to to nie, ale jednak obecność tylu nieznanych jej postaci odrobinę ją krępowała. Co, jak widać, skutkowało trochę pokrętnym poczuciem humoru. Ale w dzień taki jak ten chyba można jej wybaczyć, prawda?
Mimowolnie zaczęła ciut nerwowo drapać się po przedramionach, już od dawna pokrytych drobną siatką niewielkich blizn, czekając na wybawienie w postaci jakiejś reakcji czy chociażby nowego gościa. Na to drugie zbyt długo czekać nie musiała, bo najwyraźniej ich grupka miała się jeszcze powiększyć. Aya z zaciekawieniem spojrzała na obu mężczyzn, a w szczególności szkieletowaty jegomość wydał jej się skądś znajomy. Czyżby znowu ktoś ze szkoły? Jednak spod warstwy makijażu nie  była w stanie ocenić na pierwszy rzut oka, kto to tak właściwie jest. Cóż, być może będzie okazja do przekonania się o tym w późniejszym czasie, w końcu obecna gromadka wydawała się równie, a może nawet bardziej ciekawa od samego celu spotkania.
Powrót do góry Go down
Zmora
KRUK

Zmora
Liczba postów : 101
Imię i nazwisko : Edgar Eckstein.
Wiek : 19 lat
Wzrost i waga : 167/62

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptySro Lis 02, 2016 3:05 pm

Oj, Edgar nie był osobą, której ktokolwiek powinien się obawiać, dopóki nie poznał jego jakże wspaniałego hobby, którym było kolekcjonowanie próbek DNA od czarnokrwistych, a także wypytywanie ich o różnorodne rzeczy. Tak, miał chyba nieskończoną ilość pytań do każdego. Niestety, nie każdemu był w stanie je zadać tuż po rozpoczęciu znajomości. Och, wielka szkoda. Dlaczego musiał owijać w bawełnę w większości przypadków? Bawić się w podchody, ruszać po nitce do kłębka i inne pierdoły, których miał serdecznie dość. Ugh. Kiedyś, może w końcu będzie mógł sobie pozwolić na nieco większą dozę bezpośredniości. Tak, z pewnością.
Uśmiechnął się do dziewczyny, na pytanie. Oczywiście, że z chęcią by utoczył jej nieco krwi, ale tylko i wyłącznie aby się jej przyjrzeć z bliska. Cóż, wyjątkowo nie miał z nią do czynienia... teoretycznie był to najbardziej powszedni materiał genetyczny, ale z drugiej strony... trochę dziwnie tak poprosić kogoś nagle o krew, prawda?
Nie zaprzeczę, ale potrzymam cię nieco w niepewności... Cóż bym był za Draculą, gdybym od razu odkrył wszystkie karty przed damą? — zaśmiał się, a po chwili już prostował po wcześniejszym pokłonie.
Także mnie jest miło, poznając ciebie. Oj, ciekawe ile nas będzie dzisiaj... Może to ma być jakaś masowa rzeź? Albo chociaż porwanie... Zabawnie by było — stwierdził z uśmiechem, a po chwili już zerknął w bok. Udał, że nie widział wpadki pani dyrektor. Dopiero po chwili grzecznie się wyprostował, aby sprawić wrażenie pilnego ucznia. No tak, był nim przecież. Jego oceny nie miały skazy, ostatnim czasem nawet pomagał nieco w samorządzie. Co z tego, że jego dziwna obsesja odnośnie czarnokrwistych rozeszła się już dawno wśród nauczycieli... Jego rodzice byli jednymi z inwestorów w interesy szkolne. Nikt mu niczego nie zrobi.
Dobry wieczór pani dyrektor Blackgarden — powiedział z uśmiechem, tylko przez chwilę ignorując kolejnego czarnokrwistego kotowatego. Musiał się wykazać kulturą względem pracowników szkoły, nieprawdaż?
Dobry wieczór panie Bespalov — dodał, a w końcu podarował nieco swej cennej uwagi kolejnemu gościu.
Był uczniem? Nie, na pewno nie. Kojarzyłby go. Kojarzył każdego osobnika, który w swoich żyłach miał choć odrobinę czarnej krwi. Uwielbiał ich śledzić, poznawać ich odruchy, zachowania. Z pewnością by go zapamiętał. Jakby mógł pominąć kogokolwiek i nie poznać go choćby z widzenia? Niedopuszczalne!
Nie wziąłem ze sobą zaproszenia. Zresztą, dostęp tutaj nie był wcale jakoś utrudniony... Ja bym chętnie się rozejrzał po tym miejscu i poszukał gospodarza — powiedział, nieco ciszej dodając po niemiecku:
Albo mordercy.
Rozejrzał się po zebranych, uśmiechając się przepraszająco, zupełnie jakby jego słowa były przypadkowe, niezamierzone. Oj, uwielbiał to w tym kraju. Mógł używać niemieckiego, wyzywać innych do woli, a i tak większość osób go nie rozumiała.
Przepraszam. Przyzwyczajenie z rodzimego kraju. Mówiłem, że mogło mu się coś stać... Ten dom nie jest w najlepszym stanie. Może nie przywitał nas, ponieważ gdzieś utknął? Och, tak. Lepiej to sprawdzić czym prędzej. Koleżanka chciałaby się także ze mną przejść i obejrzeć wszystko nieco dokładniej? Obiecuję, że nie skorzystam z okazji sam na sam i nie wypiję twej drogocennej krwi — zaproponował z uśmiechem, znów wpadając w swoją rolę. Jednak nie czekał zbyt długo na odpowiedź dziewczyny, ujmując ją delikatnie po rękę i odprowadzając od ludzi. Starał się coś dokładniejszego dojrzeć w półmroku, aż w końcu zauważył jakieś drzwi. Prowadziły chyba na korytarz, wgłąb domu. Ruszył w ich stronę, uśmiechając się.
W razie czego, gdyby coś się stało, potrafisz szybko biegać? — zapytał, sprytnie chcąc się dopytać o ilość jej zwierzęcych zachowań, specyfikacji...
Powrót do góry Go down
Zadra
OBŻARSTWO

Zadra
Liczba postów : 5
Imię i nazwisko : Heiwa Inagaki
Wiek : 19
Wzrost i waga : 164/46

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptySro Lis 02, 2016 7:01 pm

Krótki list sprawił, że Heiwa się nieco rozchmurzyła, a na jej twarzy zagościł lekki uśmieszek. Zapisany złotym atramentem wydawał się być dopracowany. Papier był gruby, jednakże delikatny, przyjemnie chropowaty w dotyku. Ktoś naprawdę się postarał. Miała plany na Halloween, jednakże była całkowicie przekonana, że otrzymana wiadomość do owego planu należała. Impreza, na którą się wybierała, była przykrywką, a prawdziwe przyjęcie odbywało się pod adresem zamieszczonym w liściku. Przecież jej znajomi to banda zgrywusów. Nie starała się dociekać i pytać innych, jak wyglądało ich zaproszenie, nie chciała psuć zabawy.
Na miejsce dotarła wyluzowana i pewna.
Sądziła, że bije wszystkich na głowę swoją domyślnością. W życiu nie nazwałaby się naiwną. A jednak! Dotarła na miejsce, pozwalając sobie dokładnie przyjrzeć się niby-dekoracji domostwa. Kawał dobrej roboty.
Zatrzymując się przed drzwiami wejściowymi dokonała ostatnich poprawek. Przygładziła różową sukienkę z tiulową warstwą, układając materiał w symetryczne fale. Przetarła czubki grubych obcasów z dodatkową platformą (buty dodawały jej dziewięciu centymetrów wzrostu). Sprawdziła, czy jej wróżkowe skrzydła są na miejscu (były), podobnie postępując z różanym wiankiem we włosach. Z niewielkiej torebki wyjęła przenośne lusterko, szukając mankamentów w różowo-liliowym, pełnym brokatu makijażu, a kiedy żadnych nie znalazła, z uśmiechem schowała lusterko.
Przysunąwszy się do drzwi, usłyszała przytłumione głosy i zakładając, że w domu znajdują się jej znajomi, po prostu weszła do środka. Niemalże wydała z siebie jeden z powitalnych okrzyków, kiedy to spostrzegła, że obecne twarze wcale nie są znajome. Zmarszczyła czoło, jeszcze raz czytając otrzymaną wiadomość. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł po jej młodzieńczych plecach. Czuła dezorientacje. To miał być jakiś żart? Kim byli ci poprzebierani nieznajomi? Masowe łapanki Czarnokwistych?
- Czy ktoś wie dlaczego tutaj jesteśmy? - zadała uniwersalne pytanie. Twarze obecnych wydawały się być spokojne, miała wrażenie, że była jedyną zaniepokojoną osobą.
Powrót do góry Go down
Loire
NAUCZYCIEL WFu / LEW

Loire
Liczba postów : 30
Imię i nazwisko : Loire LeBlanc-Rey
Wiek : 36 lat
Wzrost i waga : 253 cm |146 kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptySro Lis 02, 2016 7:49 pm

Zaproszenie było... po równi intrygujące i niepokojące. Kto je wysłał? Dlaczego? Po co? Czemu nie było żadnego adresu zwrotnego, jakiejś identyfikacji, ale za to wysyłający doskonale wiedział gdzie on mieszka? Długo deliberował nad tym, czy się wybrać, czy nie... ale wybór został mu w sumie odebrany. Przez jego Kociaki... i jego ptaszynkę. Kociaki postanowiły że muszą go przebrać, koniecznie! Nie mógł im odmówić. Ptaszynce tym bardziej...

A skoro to impreza Halloweenowa, no to trzeba było coś makabrycznego wymyślić. I jego Kociaki nie zawiodły, wyrabiając się doskonale na czas. Tak więc Lew owego wieczoru, na piechotę bo czemu by i nie, dotarł na miejsce, prezentując się cokolwiek... upiornie. Ubrany w poszarpane jeansy, z których wystawały kępki białego, pręgowanego futra, podartą i poplamioną sztuczną krwią koszulkę, na to mając zarzuconą zniszczoną i też dziurawą skórzaną kurtę, a na nogi wciągnięte wojskowe trepy, wyglądał jak seryjny morderca. Dodajmy cienkie, futrzane rękawiczki ze sztucznymi pazurami (oczywiście zakrwawionymi), umocowane stabilnie tygrysie uszy w zmierzwionej grzywie, domalowane pręgi na twarzy, artystyczny makijaż zawierający w sobie mocno podkrążone oczy oraz uwalane krwią usta, no i jadowicie żółte soczewki kontaktowe - i zamiast łagodnego Lwa, drzwi dworu otworzyła bestia - zdziczały lygrysołak, który dopiero co ucztował na jakimś nieszczęśniku. Jak straszyć, to straszyć!

Po wejściu do głównej sali, Loire rozejrzał się, wydając z siebie głęboki pomruk, machając ogonem z boku na bok (został ubłagany by go dzisiaj nie chować). No, no... sporo znajomych twarzy. Dyrektorka, Alexey, paru uczniaków... interesujące. Któż taki chciał zaprosić taką eklektyczną grupkę?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptySro Lis 02, 2016 8:51 pm

Tak, nie mogło go tu zabraknąć. W sensie że Edwarda. Już od jakiegoś czasu jego strój wisi grzecznie na oparciu krzesła w jego pokoju i aż czeka, aż nasz bibliotekarz założy go, podobnie było ze specjalnymi farbami do malowania twarzy. Cała paleta barw, gdyby mogłaby mówić, wyraziłaby swe zniecierpliwienie. Gdyby tylko przedmioty mogły mówić, zrobiłoby się niemałe zamieszanie. Idące zarówno od makijażu, jak i stroju. Strój przedstawiał kogoś, kogo spokojnie można nazwać szalonym lekarzem: zakrwawiony kitel medyczny, stetoskop wiszący na szyi, teczka pod pachą, zapchana jakimiś dokumentami (trudno było sprecyzować, co w sobie zawierały), teczka również umorusana krwią... stop. W rzeczywistości były to jakieś czerwone barwniki. Do tego dochodzi makijaż, prędzej nadający Edwardowi wygląd zombie niż wygląd lekarza. Trzeba jednak przyznać, że takie połączenie świetnie współgrało ze sobą i sprawiało, że odbiór był jeszcze lepszy, czytaj: straszniejszy. A przecież w całym tym Halloween właśnie o to chodziło. Co nie?
Nadszedł ten dzień. A raczej wieczór. Edward stanął przed rezydencją, której wygląd doskonale wpisywał się w wymogi święta, jakie mamy. Westchnął, niemało zdumiony. Ah ten klimat! Coś cudownego. A podobno Edwarda trudno jest wprawić w osłupienie... a jednak, doszło do tego. Więc istnieją rzeczy które potrafiły go zmienić, nawet na krótką chwilę.
Szedł powoli po nierówno umiejscowionych kamieniach, aż znalazł się tuż przed drzwiami z kołatką w kształcie ludzkiej głowy. Skorzystał z niej.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptySro Lis 02, 2016 9:44 pm

Z początku Tarja wcale nie była taka chętna by tu dziś przybyć. Zaproszenie, które otrzymała było dość niepokojące. Jak się jednak okazało, kilkoro z młodszych fugli bardzo chciało iść, nie zważając na nic. Nawet kiedy ich przestrzegała - doskonale wiedziała jednak, że nawet pomimo jej zakazu dzieciaki i tak będą próbowały dostać się na spotkanie. Znała ich za dobrze. Najlepsze więc co mogła zrobić to udać się tam z nimi. Przynajmniej będzie mogła mieć na nich oko, prawda?
Istniał też inny powód dla którego zdecydowała się w końcu ulec i pójść ze swoją gromadką. Cóż, może to było nieco samolubne z jej strony, ale gdy dowiedziała się że Loire również jest nagabywany przez młodsze pokolenie ze swojego klanu by udać się na spotkanie. To była idealna okazja do spotkania się! Co prawda będą musieli zachowywać się oficjalnie (przynajmniej tak podejrzewała), ale kto wie, może złapią się na chwilę w jakimś zacisznym kąciku? Tym więc sposobem, Tarja dołączyła do głosów namawiających lwa na przybycie. W końcu jeśli on tam będzie to nic im nie grozi, prawda?
Długo rozważała w co się ubrać. Nigdy nie była specjalnie dobra w przebierankach. Nie miała zupełnie pomysłu. Nie chciała się skompromitować ubierając coś banalnego. Z pomocą przyszły jej oczywiście młode fuglątka. Tym też sposobem Tarja pojawiła się w posiadłości przebrana za niezwykle poturbowanego anioła. Jedną ze starszych i mniej lubianych sukni przeznaczyła na podniszczenie - ubranie miało dziury, było poprzecierane, podarte i brudne a także poznaczone śladami krwi. Sztucznej oczywiście. Na ten jeden wieczór Tarja pozwoliła też ukazać się wszystkim swoim bliznom po wyskubanych piórach. Ozdobiła skórę również sztuczną posoką i nawet kilkoma silikonowymi ranami. Z makijażem także zaszalała - głębokie cienie pod oczami, zaschnięta krew a nawet czarne soczewki. Włosy miała dziś w specjalnie ułożonym nieładzie, ozdobione drobnym, przekrzywionym na bok diademem. A jeśli chodziło o skrzydełka - zakładane na szelki, białe, ale - tak samo jak sukienka - sponiewierane, poplamione krwią i ziemią. Nie były wcale duże i nie przeszkadzały jej w poruszaniu się. Ogółem, aniołek po przejściach.
Po przybyciu rozejrzała się nieco zdezorientowana, ale widok znajomych twarzy zaraz ją uspokoił. Więc więcej osób zdecydowało się przyjść.
Zerkając więc co jakiś czas na swoich podopiecznych, Tarja podeszła by przywitać się z dyrektorką, kilkorgiem znajomych uczniów a także (ich od razu zauważyła, szczególnie tego większego rzecz jasna) tygrysem oraz lwem.
- Oryginalny kostium - dygnęła oficjalnie przed ligerem.
Powrót do góry Go down
Herauchi
KRUK

Herauchi
Liczba postów : 131
Imię i nazwisko : Atasuke Herauchi.
Wiek : 18 lat. Drugi rok kibluje w Blackbird.
Wzrost i waga : Sto sześćdziesiąt siedem centymetrów autodestrukcji - i wciąż rośnie. Waga w okolicy sześćdziesięciu kilogramów.

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptySro Lis 02, 2016 11:33 pm

- Nie chcę – warknął Atasuke, wciskając kolejny klawisz na joysticku. - Możesz wywalić do śmieci.
Na ramieniu szatyna uwiesiła się czyjaś ręka. Chwyt był tak mocny, że Atasuke w jednej chwili byłby w stanie uwierzyć, że ramię zmieniło się w rozmiękłą na słońcu plastelinę pod naporem wciskających się w nie palców. Prawie się skrzywił.
- Herauichi! Ale oni gwarantują ci bo-gac-two! Wiedzę! SŁAWĘ! Czyli wszystko to, czego generalnie nie posiadasz! - Shironcha nagle objął go mocniej ramieniem za szyję, przyciskając do swojej piersi. - To może być twoja jedyna szansa, żeby stać się kimś, dzieciaku!
Atasuke prychnął, kierując postać na ekranie ku bossowi.
- Nie będę się uganiał za żadnymi frajerstwami. To blef.
- "Blef"? - powtórzył za nim Shironcha, unosząc przy tym obie brwi.
- Wiesz. Bujda. Puść mnie, ani razu nie przegrałem na tym poziomie i nie mam zamiaru tego robić, bo jakiś kretyn zaczął się przytulać. Odwal się, Shironcha! Nigdzie nie idę!
Syk, jaki wydobył się z jego ust, nijak cofnął kumpla, który jak na złość przyciągnął go bliżej siebie, niemal wpychając łeb w zmierzwione kosmyki zajętego grą Herauchiego. Mieli spotkać się na moment, w końcu choroba nie wybiera, a notatki nie przepiszą się same – ale "moment" zamienił się w trzy godziny, w czasie których Shironcha robił wszystko, byle nie spisywać zadań. Tragiczne, że za cel obrał sobie rozwścieczonego do czerwoności Atasuke, który starał się go ignorować, ale przez łapska chwytające go wszędzie, gdzie to możliwe, zwyczajnie nie mógł.
Boss unosił właśnie obie łapy, dziesięciokrotnie większe od bohatera, którym sterował Herauichi i zamachnął się na postać, chcąc przerobić ją na fresk. Atasuke wcisnął niespodziewanie klawisz. Szarpał ręką, łokciem próbując odepchnąć Shironchę, głowę kierując do monitora, by cokolwiek widzieć. Machnął ramieniem raz jeszcze, kiedy boss przypuścił kolejny atak, a Shironcha nie odpuszczał. Potem kolejny i następny. Nawet nie zauważył, że w czasie szamotaniny zahaczył kablem joysticka o nogę kumpla i...
Huk, jaki nastąpił kilka sekund po tym, słychać było w całej dzielnicy. Wszystkie wrony zerwały się z drzew z wrzaskiem. Trzasły szyby. Kilka osób padło na zawał.
- No... - Shironcha puścił go nagle, unosząc dłonie w obronnym geście. - Teraz już musisz iść.
- Moja konsola...

- - -

Oparty rękoma po obu przeciwległych brzegach zlewu wpatrywał się w swoje odbicie. Lustro pokazywało te cholernie matowe oczy nad ciemnymi śladami podkrążeń po zarwanych nocach. Biel bandaży odznaczała się na opalonej skórze, w większej mierze zakrywając siniaki po bójkach albo zadrapania zadane kocimi pazurami. Dawno nie czuł się tak nieswojo, choć zdawał sobie sprawę, że materiał zakrywał każdy skrawek jego ciała, a i tak odznaczył się większą przyzwoitością niż statystyczna mumia – założył spodnie.
- Trzymaj się mnie mały, a nie zabłądzisz – mruknął ironicznie, przesunął jeszcze dłonią po włosach, wprowadzając je w większy nieład i wyszedł z łazienki.
Bywało gorzej.

- - -

Samochód buczał.
- Nie wiedziałam, że lubisz takie imprezy.
Jej głos doprowadzał go do furii. Siedział wciśnięty w fotel, z łokciem opartym o część drzwi, z polikiem wspartym na wnętrzu dłoni. Wpatrywał się w krajobraz przerobiony na smugi. Prędkość, z jaką jechała, niejednego doprowadziłaby do skrętu żołądka. Osobiście przywykł. I do jej szaleńczej jazdy, i do gadaniny. Nauczył się więc ignorować i jedno, i drugie.

- - -

- Bądź grzeczny.
- Będę.
- I nie rozmawiaj z nieznajomymi.
- Jasne.
- I uważaj na siebie!
- Wiem.
- Atasuke, pamiętaj, żeby-
Trzask.
Zamknął drzwi, nie oglądając się już za siebie. Subtelnie wymusił na niej, by zaparkowała na tyle daleko, aby żaden wścibski wzrok nie był w stanie go wyłowić. Miał dość pokracznych spojrzeń, ironicznych uśmiechów. Zachowanie maski było teraz priorytetem, a odcinek od ulicy, na której wysiadł, aż do tajemniczego domu, wydawał mu się śmiesznie krótki.
Dawniej taka odległość spowodowałaby zadyszkę, zmuszając go do czołgania się po stopniach jak snajper. Teraz? Teraz szedł, sam zaskoczony energią, z jaką stawiał kroki.
Złapał za klamkę, pchnął olbrzymie, dwuskrzydłowe drzwi. Do środka wszedł po cichu. Głównie dlatego, że pierwszy raz jakiekolwiek zaproszenie tak bardzo ciążyło mu w kieszeni.
Powrót do góry Go down
Farlan
WRONA / KOTTUR

Farlan
Liczba postów : 130
Imię i nazwisko : Farlan McPherson
Wiek : 16 lat
Wzrost i waga : 170 cm | 57,5 kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptySro Lis 02, 2016 11:42 pm

Takie wydarzenia przeważnie nie interesowały czarnowłosego w jakiś szczególny sposób. Nie znaczyło to, iż nie przepadał za całą otoczką związaną z Halloween. Kotowaty po prostu nie lubił tego rodzaju zgromadzeń. Dlatego też niezbyt chętnie przyjął wiadomość, że więcej jak jedna osoba znajdywały się w okolicy. Cóż... przynajmniej nie musiał męczyć się w jakiś sposób komponowaniem swojego ubioru. Poza zwyczajnymi ubraniami, które mogły, czy też były plus minus podstawą jego szkolnego mundurka, narzucił na siebie jakąś ciemnoczerwoną, niemalże czarną pelerynę oraz kapelusik w podobnej kolorystyce z czerwoną wstążką dookoła ronda. Nie potrzebował przynajmniej sztucznego uzębienia, bo takowe posiadał jako tam kotowaty czarnokrwisty, więc w skrócie można powiedzieć, że robił za takiego jakby wampirka, w czym pomagała mu też dość blada cera. Dlatego też po przybyciu, postanowił poczekać na osobę, która to rozsyłała zaproszenia, a samemu skupić się na jakimś napoju. Soku, czy wodzie. Większej różnicy to mu aktualnie nie robiło.
Powrót do góry Go down
Raphael

Raphael
Liczba postów : 22
Imię i nazwisko : Raphael Collins
Wiek : 21 lat.
Wzrost i waga : 187 cm | 70 kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptySro Lis 02, 2016 11:57 pm

Chodź, będzie fajnie.
No tak, a gruszki rosną na jabłoniach.
Mimo uprzedniej niechęci dał się namówić na imprezę, aby teraz zostać wystawionym do wiatru. Świetnie, tak to jest, jak człowiek da wyciągnąć się z domu na rzecz jakieś marnej zabawy.
Rozchylił usta, wzdychając cicho. Utkwił wzrok w zaproszeniu, które obracał w palcach. Wiele razy czytał jego treść, a jednak co jakiś czas wracał do niej. Nie przypuszczał, że jedno zdanie tak wpłynie na jego decyzję. Nadal nie chciał przyznawać się do tego, że to nie znajomy przekonał go do przyjścia na Przeklęte Wzgórze, a te parę słów, które przeczytał po otwarciu koperty.
Nawet jeśli zadawał sobie sprawę, że przecież i tak nic z tego nie może się spełnić.
Wygładził czarną bluzkę z nadrukiem szkieletu. Przez chwilę przyglądał się swoim rękom, na których miał wymalowane kości. Cóż, może "makijaż" nie był idealny, ale to i tak cud, że zdołał się połapać w tych wszystkich kosmetykach i wymieszać je tak, aby otrzymać w miarę zadowalający efekt. Parę dni przed wyjściem rozważał opcję, aby w ogóle się nie przebierać. Nigdy nie miał głowy do takich spraw, zwłaszcza gdy sam musiał myśleć na strojem. Ostatecznie postanowił spróbować swoich sił, przebierając się za kościotrupa w wersji dla ubogich. Darował sobie malowanie twarzy, zachowując resztki cierpliwości i nie wywalając najbliżej stojących rzeczy przez okno.
Pchnął drzwi, wchodząc do środka. Od razu poczuł zapach różnych łakoci, którzy tylko czekały, żeby ktoś po nie sięgnął i spróbował. Sam nie miał zamiaru się temu opierać i od razu podszedł do stołu. Pochwycił jedno z ciastek i wpakował je go budzi.
Pobyt tutaj chyba nie będzie tak bezsensowny, jak sądził.
Mrużąc oczy, wpatrywał się w zebranych. Nie spodziewał się takiego tłumu, choć to pewnie dlatego, że rzadko bywał na takich imprezach, zazwyczaj unikając je szerokim łukiem.
Jego uwadze nie umknęło to, że poza Czarnokrwistymi przybyli także ludzie. Niestety tej nocy musiał schować swoje uprzedzenia i niechęć do nich głęboko do kieszeni. Stukając palcami o stół, wzrokiem obserwował całe zgromadzenie, szukając jakiegoś ciekawego punktu zaczepienia.
Powrót do góry Go down
The King
TYGRYS

The King
Liczba postów : 25
Imię i nazwisko : Tamur Kamegawa
Wiek : 26 lat
Wzrost i waga : 177,5 cm | 62 Kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyCzw Lis 03, 2016 7:19 pm

Gości zaczęło robić się coraz więcej. Uszczęśliwiało to jego serce, no bo w końcu oznaczało to, że będzie lepsza zabawa. Co prawda, tylko jedna osoba zwróciła na niego większą uwagę, co było delikatne irytujące i postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie. No, ale trudno. Potem się jeszcze rozgada. Ogólnie dziewczyna go zainteresowała. Czarnokriwsta, choć nie kojarzył je z nikąd. Był pewien, że nikogo takiego wśród kociaków nie ma, szczerze wątpił o jej obecność u psów. Czyli co? Zachichotał cicho na jej wypowiedź i odpowiedział rozbawiony.
- Masz absolutną rację, że też o tym nie pomyślałem! A tak w ogóle, bardzo zainteresowałaś mnie młoda damo. Nazywam się Kamegawa Tamur. Bardzo byłbym rad poznać twoje imię. Swoją drogą z jakiego klanu jesteś? Zdaje mi się, że raczej nie miałem okazji ciebie nigdzie wypatrzyć. A ja lubię zawiązywać relacje z wszystkimi. - Uśmiechnął się czarująco do niej. Było w końcu szansa, że to była biedna zbłąkana dusza. A on bardzo lubił im pomagać i ich przygarniać. Z niewiadomych przyczyn los sprawiał, że często na takich wpadał.
- Oooch! Jakiś ty super! Przystojny wampir i to taki zabawny. - Powiedział szczerze bez żadnego skrępowania przytulając młodego Edgara. - Jesteście razem w szkolę? Klasie? Lubisz czarnokriwstych? Już Cie lubię! Nie często się trafiają ludzie którzy nas akceptują. Jestem bardzo zadowolony mogąc i ciebie poznać. Mam nadzieje, że nie wystraszyłem was zbytnio co? No, ale to w końcu halloweenowa impreza, nie ma co byś sztywnym prawa? No chyba, że jest się martwym. - Dodał radośnie.
- Loire! - Zakrzyknął kiedy dostrzegł nadciągającą w ich kierunku, która właśnie przeszła przez drzwi przybytku. Od razu do niego podbiegł i prawdopodobnie rzuciłby się mu na ramiona jeśli istniałaby jakakolwiek szansa, że nie pozwoli mu spaść na ziemię. Nie chcąc jednak robić mu zbytniego obciachu jedynie stanął przy nim. Oczywiście cały promieniał radością i od razu zalał go falą pytań.
- Co tam u Ciebie? Ładnie tu co nie? Co myślisz o moim stroju? Przystojniak ze mnie prawda? Ty też wyglądasz świetnie! Nie przypuszczałbym się, że się tutaj pojawisz. Fajnie jednak, teraz będzie o wiele więcej zabawy! W ogóle przyjemnie mając tu kogoś znajomego. Tak się martwiłem, że znowu nie zwróconą na mnie uwagi. Wiesz co jak co, ale na tego typu imprezach nie wyróżniam się już aż tak bardzo jak zwykle. - Skończył na jednym wydechu niemal tracą przez to przytomność przez zero wdechów. No, ale czego on nie potrafił zrobić. Chwilę później zjawili się następni goście, w tym i dziewczyny, która zdecydowała się z nimi przywitać. Zamachał jej więc z uśmiechem.
- Miło Cie poznać. - Chwilę później rzucił zazdrosne spojrzenie na lygrysołaka. To jemu się dostało w końcu komplement za strój.
Powrót do góry Go down
Bezdomny Kot
KRUK / WYRZUTEK

Bezdomny Kot
Liczba postów : 708
Imię i nazwisko : Yume.
Wiek : 16 lat.
Wzrost i waga : 168 cm || 58 kg

Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna EmptyCzw Lis 03, 2016 10:01 pm

Kiedy rozmowy pomiędzy zebranymi trwały w najlepsze, w pewnym momencie, w jednej sekundzie, połowa świec zgasła, pozostawiając was w jeszcze większym półmroku, aniżeli do tej pory. W sali zapadła cisza, kiedy mosiężne drzwi, do tej pory zamknięte, uchyliły się wydając przeraźliwe skrzypienie. Do środka wkroczył wysoki, niezwykle szczupły mężczyzna, ubrany w drogi garnitur. Ciemne włosy, po bokach przyprószone pierwszymi siwymi włosami, były gładko zaczesane do tyłu, a wąskie, nieco zmrużone oczy przywoływały w głowie coś na wzór dzikiego zwierzęcia, które tylko czeka, aby zapolować.
W towarzystwie mężczyzny pojawiły się dwie inne osoby. Jedna była nieco pochylona z powodu swej niepełnosprawności w postaci sporej wielkości garbu, choć przedramiona zdawały się być na tyle dobrze zbudowane, że niejeden mężczyzna pozazdrościłby mu krzepy. Z kolei drugi towarzysz gospodarza mierzył z jakieś dwa metry, a przy tym miał tak długie kończyny, że przypominał człowieka.
- Witajcie. - powitał ich mężczyzna nieco melancholijnym głosem. - Cieszę się, że przybyliście w tak licznym gronie. Zapewne nie możecie się doczekać tego, po co tutaj przybyliście. Już niebawem moi kochani, już niebawem... Zanim jednak osiągnięcie to, co pragniecie, najpierw musicie zmierzyć się z samym sobą. Z tym, kim jesteście. - przyłożył szczupłą dłoń do swojej klatki piersiowej i uśmiechnął się. Ale w jego uśmiechu było coś, co budziło swego rodzaju niepokój.
- och, gdzież są moje maniery. Nazywam się Roland von Hollestein. Witajcie jeszcze raz! - rozłożył dłonie w geście powitania a następnie wskazał na przeciwległą stronę, gdzie znajdowały się uchylone drzwi.
- A teraz pozwólcie udać się do drugiego pomieszczenia, gdzie poznacie więcej szczegółów....

Teraz piszecie w tym temacie -> KLIK.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Sala główna Empty
PisanieTemat: Re: Sala główna   Sala główna Empty

Powrót do góry Go down
 
Sala główna
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Główna ulica
» Sala nr 1
» Sala nr 2
» Sala gimnastyczna
» Pusta sala

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Lucid Dream :: xxxx :: Tajemniczy stary dwór-
Skocz do: